Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok

Mołdawia: Pożegnanie z Gazpromem

Przez wiele lat wydawało się, że rozwój gospodarczy i europejskie dążenia Mołdawii są na łasce Gazpromu. Jednak niedawne propozycje budowy gazociągu z Rumunii mogą mieć poważne konsekwencje –  otwarcie drogi do większej niezależności Mołdawii, ale i działania rewanżowe ze strony rosyjskiej.

Traian Băsescu, prezydent Rumunii, i Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, autor: Przewodniczący Rady Europejskiej, źródło: Flickr

Po wizycie w Mołdawii rumuńskiego prezydenta Traiana Băsescu w połowie lipca br. ogłoszono, że budowa gazociągu łączącego Mołdawię i Rumunię rozpocznie się 27 sierpnia. Przepustowość gazociągu będzie wynosić 1,5 mld metrów sześciennych rocznie, co wystarczy, aby zaspokoić większość potrzeb energetycznych Mołdawii za mniejszą cenę niż tę oferowaną przez Gazprom. Mołdawia aktualnie zużywa średnio 3 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie, chociaż mniej więcej dwie trzecie tej liczby przypada na separatystyczne Naddniestrze.

Obecnie jednak gospodarka mołdawska jest całkowicie zależna od importu rosyjskiego gazu ziemnego i Gazpromu. Od czasów konfliktu gazowego w 2006 roku kontrakty na dostawy gazu do Mołdawii zawierano każdorazowo na okres jednego roku, wprowadzając dużą dozę niepewności – corocznie daje to władzom rosyjskim sporo możliwości wywierania nacisków na swoich mołdawskich kolegów, znajdujących się na peryferiach Europy. Obecny kontrakt z Gazpromem, zawarty pod koniec listopada poprzedniego roku, wygasa pod koniec 2013 roku. Biorąc pod uwagę, że nastąpi to jeszcze przed zakończeniem budowy rurociągu rumuńskiego, Gazprom może znacznie podnieść cenę w 2014 roku w celu nacisku na mołdawskich polityków i zniechęcenia ich do bliższych stosunków z Rumunią i Unią Europejską.

Przed rozpoczęciem rozmów w sprawie wznowienia kontraktu z Gazpromem w 2012 r. rosyjski minister energetyki nalegał, żeby Mołdawia wycofała się z udziału w Traktacie Karty Energetycznej UE, oferując w zamian zniżki cen gazu. Precedens taki już miał miejsce, gdy władze rosyjskie wykorzystały Gazprom jako narzędzie wpływów na kurs polityczny Mołdawii. Gdy mołdawskie członkostwo w Traktacie Karty Energetycznej jest w dużej mierze sprawą regulacyjną, zaproponowany rumuński gazociąg jest prawdziwym zagrożeniem dla interesów Rosji. Ponieważ w tym przypadku jest dużo więcej do stracenia, można oczekiwać odpowiednio większej gotowości ze strony Rosji do bronienia swojego monopolu energetycznego w kraju.

President Van Rompuy and Nicolae Timofti, president of the Republic of Moldova, during their meeting in Brussels, author: President of the European Council, source: Flickr

Herman Van Rompuy, prezydent UE, PE i Nicolae Timofti, prezydent Mołdawii, autor: Przewodniczący Rady Europejskiej, źródło: Flickr

Rurociąg rumuński może również mieć wpływ na stosunki Mołdawii z separatystycznym regionem Naddniestrza. Ostatnie rozmowy ws. uregulowania, organizowane przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) wykazały pewien postęp w kierunku pojednania. Gospodarka Naddniestrza, mocno scentralizowana i uzależniona od rosyjskich subsydiów, została poddana procesowi prywatyzacji. Próby restrukturyzacji gospodarki regionu mogą świadczyć o chęci władz naddniestrzańskich pójścia na pewne ustępstwa w zamian za dostęp do rumuńskiego gazu ziemnego, który musi zostać wysłany na północ. Z drugiej strony, gaz ziemny dostarczany przez Gazprom do Naddniestrza ma już bardzo zaniżoną cenę, a takiej konkurencji Rumunia może nie wytrzymać.

Niewątpliwie mołdawsko-rumuński rurociąg ma duży potencjał, aby zmienić rozkład sił w regionie. Kurs Mołdawii na najbliższe lata zostanie wyznaczony jesienią, kiedy rozpoczną się negocjacje w sprawie kontraktu Gazpromu z Mołdawią, a w Wiedniu odbędzie się kolejna runda negocjacji w sprawie Naddniestrza. Do tego czasu Kreml, nie ma wątpliwości, zdecyduje jego następny krok.

Tłumaczenie: ASB

Przeczytaj również:

Polemika Kamila Całusa: Mołdawia: Na rozstanie z Gazpromem jeszcze poczekamy

Mołdawia | Naddniestrze

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
1
ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 1
Dodaj komentarz

  1. Kamil Całus pisze:

    Pozwolę sobie na kilka słów komentarza.

    Po pierwsze, kolejna runda negocjacji 5+2 nie odbędzie się w Wiedniu tylko w Brukseli. Co więcej, nie wiem dlaczego ta runda miałaby o czymkolwiek przesądzać. Najpewniej bowiem podzieli los kilku ostatnich spotkań w tym formacie. Zakończy się więc albo zupełnym brakiem rezultatów, albo też bardzo niewielkim porozumieniem, o zerowym znaczeniu dla rozwiązania konfliktu naddniestrzańskiego. Nie będzie miała jednak raczej żadnej strategicznej, czy „wyznaczającej kurs Mołdawii” wartości.

    Po drugie, na „pożegnanie z Gazpromem” przyjdzie nam niestety jeszcze długo poczekać. Rurociąg Iassy-Ungheni w ciągu najbliższych 7 lat nie rozwiąże problemu mołdawskiego uzależnienia od rosyjskiego gazu, choć to niewątpliwie krok w dobrym kierunku. Bardzo prawdopodobne także, że i w tym roku Mołdawia nowego kontraktu gazowego nie podpisze. Dla Rosji obecny (trwający w końcu od 2011 r.) stan zawieszenia w gazowych relacjach z Mołdawią jest całkiem na rękę.

    Trzecia sprawa. Autor pisze: „Od czasów konfliktu gazowego w 2006 roku kontrakty na dostawy gazu do Mołdawii zawierano każdorazowo na okres jednego roku(…)”. Tu merytoryczny błąd. Ostatni długoterminowy kontrakt na dostawy gazu Mołdawia zawarła na lata 2007-2011 i był to (jak widać) kontrakt 4 letni. Co więcej autor pisze: „Obecny kontrakt z Gazpromem, zawarty pod koniec listopada poprzedniego roku, wygasa pod koniec 2013 roku”. Mołdawia od 2011 roku nie podpisała z Gazpromem żadnego nowego kontraktu. Zakup surowca odbywa się na podstawie przedłużania wspomnianego kontraktu 4 letniego o – i tu w zależności 3 miesiące, 6 lub 12. Faktycznie obecne przedłużenie obowiązuje do końca br.

    Gospodarka Naddniestrza nie została ostatnimi czasy poddana prywatyzacji. Przede wszystkim dlatego, że w zdecydowanej większości została już sprywatyzowana. Oczywiście w rezultacie tej prywatyzacji znalazła się w większości w rękach rosyjskich i ukraińskich grup oligarchów, ale nie stanowi ona już własności „państwowej”, zarządzanej przez władze w Tyraspolu. Wiadomość na, którą autor powołuje się w tekście dotyczy możliwej „rewizji wyników prywatyzacji z lat ’90-tych”, którą to rewizją nowe władze Naddniestrza straszyły niepokornych przedsiębiorców. Nie ma to nic wspólnego z liberalizacją rynku, przeciwnie, świadczy jednoznacznie o chęci podporządkowania władzom lokalnego biznesu.

    No i na koniec, Naddniestrze nie jest wbrew sugestiom autora zainteresowane gazem z Rumunii. Po pierwsze, otrzymuje obecnie bezpłatny gaz z Rosji (stanowiący tzw. subsydium gazowe). Po drugie i najważniejsze, rzad w Tyraspolu, nawet gdyby chciał zmienić dostawcę gazu (a nie chce) nie może sobie pozwolić na podejmowanie niezależnych od Moskwy decyzji w tak ważnej kwestii jak bezpieczeństwo energetyczne. Moskwa zaś daleka jest od tego by pozwolić regionowi na przejście na rumuńskie dostawy gazu.