Alfred Jarry powiedział ponoć na premierze absurdalnej sztuki Ubu Król: „Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie”. Wydarzyło się to w 1896 roku. Od tamtej pory Polska wróciła na mapę, a o jej właściwości spierały się mniej lub bardziej emocjonalnie kolejne pokolenia twórców.
W cieniu nierozwiązanego do dziś konfliktu Sienkiewicz kontra Gombrowicz Polskę odwiedzali – w najróżniejszych okolicznościach – pisarze z całego świata. Za nic mieli odwieczny spór o polskość, a czasem nawet o nim nie słyszeli. Pisali o Polsce z własnych, nierzadko zaskakujących perspektyw. Właśnie dlatego w serii wydawniczej Czyli Nigdzie prezentujemy książki o Polsce widzianej oczami obcokrajowców.
Ołeksij Czupa, Dziesięć słów o ojczyźnie
Premiera 16 XII
Roman i niewidoma Ołena wyprzedają cały swój majątek w Dniepropietrowsku, by zacząć nowe życie w Europie. Ale już pierwszy dzień w obcym kraju zamiast umówionej pracy przynosi kłopoty. Mroźny wieczór zastaje ich w Warszawie – bez pieniędzy i nadziei na przetrwanie. Na ratunek przychodzi polska pisarka, na pierwszy rzut oka niezależna i wyzwolona kobieta. Co wybierze Roman: znaną ukraińską szarość czy podrabianą Europę?
Doina Lungu, Symfonia złoczyńcy
Premiera 16 XII
W kampowym thrillerze Symfonia złoczyńcy jest szalony kompozytor-religijny fanatyk, jest para socjopatycznych lesbijek, są wreszcie ofiary okrutnych morderstw. Bohaterowie grzęzną w krakowskich barach, a ukojenia szukają w idyllicznej Wieliczce. Cała prawda o artystycznym światku Krakowa oczami mołdawskiej Masłowskiej. Autorka nigdy nie była w Polsce, ale od czego jest Google Street View?
Portal Eastbook objął powyższe publikacje korporacji ha!art patronatem medialnym. W najbliższym czasie ukaże się recenzja „Dziesięciu słów o ojczyźnie”.
Żeby faktycznie ułozyć sobie „obraz Polski oczami obcokrajowców”, to trzeba mieć naprawdę otwarty na świat umysł, wolny od globalizmu i tezy o „jednej rasie, ludzkiej rasie”. Z moich rozmów z ludźmi różnych ras, róznych narodowości z całego świata muszę powiedzieć, że Polacy mają gorsze zdanie o sobie niż zdecydowana większość świata. Na podobnych poziomie jak ludzie Zachodu, do którego Polacy, niestety aspirują. Większośc ludzkości, tj. Azja, Afryka, Ameryka Południowa ma wielki szacunek do Polski i traktuje nas jako „lepszą Europę”. No, ale skoro „cywilizowany Zachód” jest cacy, a „prymitywna Polska” jest be, tzn, że te parę miliardów osób się myli, a racje mają oczywiście jedynie słuszna „postępowa” Unia Europejska, szczególnie pan Timmermans, Juncker pani Anne Applebaum, niewiadomego pochodzenia zresztą.
O ile Polak, niezależnie od poglądów dosyć często usłuszy obelgę ze strony „człowieka Zachodu” lub też Rosjanina, ze spranym mózgiem rzecz jasna, czasami mieszkańca Izraela, o tyle nigdy nie spotka się ze złym słowem w Azji, Afryce lub Ameryce Łacińskiej.
No, ale przecież dla Polaków, liczy się tylko „Unia Europejska” oraz szeroko pojęty „cywilizowany Zachód”. Reszta to podludzie.