Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Bartosz Rydliński

Polska polityka wschodnia – do zbudowania od nowa!

„Jeżeli nie podpiszecie porozumienia, będziecie mieli stan wojenny i wojsko na ulicach. Wszyscy będziecie martwi” - tymi słowami 21 lutego 2014 roku Radosław Sikorski jako szef polskiej dyplomacji zwrócił się do przedstawicieli ukraińskiej opozycji w czasie negocjacji z prezydentem Wiktorem Janukowyczem w sprawie wyjścia z jednego z najpoważniejszych kryzysów państwowych w całej historii niepodległej Ukrainy. Dokument zakładał między innymi przywrócenie w 48 godzin konstytucji Ukrainy z 2004 roku, zaś następnie uformowanie nowego ponadpartyjnego rządu oraz rozpisanie przyspieszonych wyborów prezydenckich. Porozumienie na papierze wyglądało naprawdę obiecująco.

Bez efektów

Niestety polityczna rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zamiast podjęcia wspólnych działań na rzecz wyjścia z politycznego klinczu, Rada Najwyższa Ukrainy usunęła Wiktora Janukowycza z fotelu prezydenta już dzień po podpisaniu wspomnianego dokumentu. Jego ucieczka wraz z innymi politykami Partii Regionów z Ukrainy, błyskawiczna aneksja Krymu przez Federację Rosyjską oraz rozpoczęcie przez Moskwę hybrydowych działań wojennych w Donbasie stanowią sekwencję wydarzeń mających swe źródła w sygnowanym przez polskiego ministra spraw zagranicznych „ukraińskim porozumieniu”.

Polska polityka wschodnia w sensie symbolicznym poległa na barykadach Euromajdanu. Zarówno Polska, Ukraina jak i Rosja od tego czasu nie są bardziej bezpieczne, stabilne ani politycznie przewidywalne. Relacje Warszawa-Kijów-Moskwa znalazły się w najgorszym politycznym położeniu od nawiązania wzajemnych stosunków po upadku Związku Radzieckiego.

Polska polityka wschodnia w okresie przedmajdanowym miała ambicje nie tylko regionalne, ale wręcz ogólnoeuropejskie. Polsko-szwedzki projekt Partnerstwa Wschodniego, wspólne działania Polski oraz Niemiec na rzecz normalizacji stosunków z Białorusią, wreszcie restauracja Trójkąta Kaliningradzkiego miały stanowić zarówno o całościowej wizji jak i politycznej aspiracji polsko-europejskiej polityki wschodniej.

Nie można odmówić głównym architektom powyższych projektów sprawności intelektualnej czy znajomości myśli Jerzego Giedroycia. Jednakże w polityce liczą się efekty, a te w ostatnich latach wyglądają dość mizernie. Partnerstwo Wschodnie de facto zostało podzielone na format 2×3, Białoruś dalej pozostaje „ostatnią dyktaturą Europy” zaś trójkąt Berlin-Warszawa-Moskwa, szczególnie po wypchnięciu Polski z rozmów na temat możliwości rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, pozostanie raczej ciekawym casem historycznym.

„Co robić?”

Polska w kontekście przebudowy, a raczej stworzenia na nowo swojej polityki wschodniej musi odpowiedzieć na arcyważne i leninowskie pytanie: „co robić?”. Próba budowy mitycznego Międzymorza pod egidą Warszawy, które byłoby w stanie nie tylko skutecznie odpierać rosyjskie wpływy w Europie Środkowej, ale także stanowić przeciwwagę dla Zachodu Europy, jest skazana na niepowodzenie.

Od czasów Józefa Piłsudskiego diametralnie zmienił się Świat, Europa, Polska i Polacy. Przez 100 lat od powstania tej geopolitycznej wizji nastąpiły radykalne zmiany społeczne, gospodarcze i kulturowe w regionie. Doświadczenie dwóch wojen światowych, Holocaustu, realnego socjalizmu oraz neoliberalnej transformacji systemowej w sposób dogłębny wpłynęły, a w zasadzie przemodelowały społeczeństwa i narody zamieszkujące Europę Środkową i Wschodnią.

W związku z tym opieranie tej polityki na zdezaktualizowanych przesłankach obarczone jest nie tylko ryzykiem historycznej niekompatybilności ale także nieskuteczności o czym przekonaliśmy się w przeszłości, kiedy nazistowskie Niemcy oraz Związek Radziecki dokonały podziału Europy Środkowo-Wschodniej tak pod względem terytorialnym jak i politycznym.

Czytaj także
Wielka Polska Katolicka

Polska jest częścią Zachodu w sensie politycznym, gospodarczym, militarnym i symbolicznym. Konfliktowanie się z Berlinem i Waszyngtonem w myśl prowadzenia wyimaginowanej „samodzielnej” i „podmiotowej” polityki zagranicznej świadczy o zupełnym niezrozumieniu, czym jest polityka w XXI wieku, w erze globalizacji oraz współzależności.

Oparcie części swojej polityki wschodniej na ułatwieniu Polakom mieszkającym na Wschodzie uzyskanie Karty Polaka, a w domyśle ich przeniesieniu do Macierzy w granicach pojałtańskich, wydaje się słuszne choć niewystarczające. Jak mawia wiejskie przysłowie: „by być czystym trzeba myć zarówno ręce jak i nogi”. Z tego względu polityka repatriacyjna musi być jedną ze składowych nowej polityki wschodniej, nie zaś celem samym w sobie.

Na chłodno i krytycznie

Opisywana polityka musi opierać się na swoim jasno i długoterminowo zdefiniowanym celu, strategii, a nie doraźnej taktyce. Na spojrzeniu naprzód nie tyle na rok, co na pięć, dziesięć i 25 lat. Odpowiedź na pytanie o punkt docelowy naszych relacji z Rosją, Ukrainą, Białorusią i Litwą oraz możliwe scenariusze dojścia do nich powinny definiować polską politykę wschodnią. W tym celu Polska musi bazować na chłodnej analizie bazującej na wiedzy, a nie wyobrażeniach i mitach. Przebudowa polityki zaczyna się w głowie, dopiero potem w działaniu. Emocje i projekcje dotyczące naszej domniemanej „mocarstwowości” nie są dobrym doradcą w dyplomacji, o czym dotkliwie przekonaliśmy się w czasie Euromajdanu.

W tym celu należałoby rozważyć uruchomienie dużych projektów studyjnych w wymienionych czterech państwach sąsiadujących z Polską od Wschodu. Mowa nie tylko o wyjazdach ekspertów, analityków, nauczycieli akademickich i studentów na rosyjskie, ukraińskie, białoruskie i litewskie uniwersytety ale także o otwarciu, wedle możliwości państwa przyjmującego, regionalnych oddziałów polskich think tanków takich jak Polski Instytut Spraw Międzynarodowych czy Ośrodek Studiów Wschodnich.

Ośrodki te nie tylko spełnią rolę „banków wiedzy” polskiej polityki wschodniej, ale także będą prowadzić swoistą intelektualno-ekspercką dyplomację, podobnie jak od dekad prowadzą ją niemieckie fundacje polityczne. Nowoczesna polityka zagraniczna nie powinna opierać się wyłącznie na tradycyjnej działalności konsularnej. Potrzebny jest wpływ na dyskurs publiczny w państwach trzecich.

Nowa polska polityka wschodnia powinna także w sposób bardziej wyrafinowany przedstawiać obraz Polski jako państwa udanej transformacji systemowej. Obraz „prymusa” demokracji liberalnej oraz kapitalistycznej gospodarki wolnorynkowej nie tylko nie był nigdy w pełni prawdziwy, ale także nie świadczy a priori o dobrym wizerunku w Europie Wschodniej.

Opisywane zmiany polityczno-gospodarcze w Rosji i Ukrainie bardziej kojarzą się z anarchią w przejściu z systemu do systemu, wzrostem nierówności społecznych, nieuczciwej prywatyzacji oraz powstaniu systemu oligarchicznego. Polska tym bardziej będzie zyskiwać w oczach wschodnich sąsiadów gdy zacznie głośno i wyraźnie mówić o niebezpieczeństwach płynących ze zbyt pospiesznej i niekontrolowanej transformacji.

Powinno nastąpić to tym bardziej, że w ostatnich dniach „eksportujemy” na Wschód twórców polskiego kapitalizmu, który oprócz wzrostu gospodarczego przyniósł Polsce olbrzymie nierówności społeczne, będące w pełni zrozumiałym źródłem odrzucenia politycznego status-quo w 2015 roku. Wyłącznie przyznając się do dotychczasowych mankamentów polityki wewnętrznej i zagranicznej będziemy w stanie dokonać poważnej debaty o tym dokąd zmierzamy i co chcemy osiągnąć.

Facebook Comments

***

Artykuł Bartosza Rydlińskiego to ósmy głos w debacie o polskiej polityce wschodniej, którą prowadzimy na portalu Eastbook.eu. Gorąco zachęcamy czytelników do włączenia się w rozmowy. Swoje komentarze i uwagi można pozostawić bezpośrednio pod tekstami oraz na naszych kanałach społecznościowych, na facebooku i twitterze. Hashtag debaty: #PPW2016

Zdjęcie główne: Euromajdan w Kijowie, autor: Nessa Gnatoush, licencja: CC BY 2.0
  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
Bartosz Rydliński

Adiunkt w Instytucie Politologii UKSW, współpracownik Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego „Amicus Europae”, EASI-Hurford Next Generation Fellow w Carnegie Endowment for International Peace.

Tematy: Polityka, Polska,
ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY