Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Tomasz Horbowski

Tomasz Horbowski: Angela Merkel – cztery godziny dla Mołdawii

Niemiecka kanclerz pierwszy raz w historii odwiedziła Mołdawię. Rządzący nazywają wizytę „historyczną”, opozycja „pozbawioną konkretów”. Nie ulega jednak wątpliwości, że czterogodzinna podróż Merkel do Kiszyniowa to sukces Mołdawii… biorąc pod uwagę okoliczności.

Angela Merkel i Vlad Filat w największych na świecie piwnicach z winem w Cricowej; źródło: gov.md

Angela Merkel i Vlad Filat w największych na świecie piwnicach z winem w Cricowej; źródło: gov.md

Kiedy miesięcznik Forbes po raz kolejny ogłaszał Angelę Merkel najbardziej wpływową kobietą świata, jej samolot lądował na międzynarodowym lotnisku w Kiszyniowie. Kilka dni przed wizytą niemieckie gazety podśmiewywały się z tej podróży. „Podczas gdy cały świat zastanawia się czy niemiecka kanclerz zdoła uratować strefę euro czy nie, ona wybiera się z wizytą do postsowieckiego mikro-państwa, o którym nikt nie wie i którego nikt nie odwiedza” – komentował Die Welt. Przygotowania do wizyty kanclerz Merkel trwały od wielu tygodni. Kiszyniów postawiono w stan najwyższej gotowości. Miasto wysprzątano, udekorowano, posadzono drzewa, a na chodnikach rozwinięto specjalną trawę w rolkach. Nie obyło się bez incydentów. Trawa w rolkach została skradziona, a konwój niemieckiej kanclerz przywitał „koktajl Mołotowa”, który ostatecznie trafił w samochód premiera Filata.

Oficjalnym powodem wizyty Merkel w Kiszyniowie była 20. rocznica ustanowienia stosunków dyplomatycznych między Mołdawią a Niemcami. Nieoficjalnie mówiło się o geopolitycznej grze z Rosją i niemieckim zaangażowaniu w kwestię rozwiązania konfliktu o Naddniestrze. O czym niemiecka kanclerz otwarcie mówiła już dwa lata temu podczas spotkania z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem w Mesebergu, proponując Rosji współpracę w zakresie bezpieczeństwa w zamian za pomyślne rozwiązanie kwestii naddniestrzańskiej. I choć od tamtego spotkania trochę się zmieniło (chociażby władze w samym Naddniestrzu), to jednak dzisiejszy prezydent Rosji Władimir Putin nie wyobraża sobie realizacji swojego głównego geopolitycznego projektu, jakim jest Unia Euroazjatycka, z pominięciem Mołdawii. Co może okazać się trudne bez odpowiednich „narzędzi wpływu”. Co ciekawe, przed wyjazdem niemieckiej kanclerz do Kiszyniowa, rosyjski ambasador w Berlinie poprosił swojego mołdawskiego odpowiednika o informację dotyczącą tej wizyty. Podróż Angeli Merkel wpisuje się zatem w niemieckie zaangażowanie na wschodzie, ale również w politykę bycia aktywnym w krajach graniczących z UE (w zeszłym roku kanclerz odwiedzała Bałkany). Angela Merkel miała również do Mołdawii przyjechać z przesłaniem: „Obraliście właściwy kurs na Europę. Tak trzymać!”.

Premier Filat i minister spraw zagranicznych Iurie Leanca żegnają Angelę Merkel na lotnisku w Kiszyniowie:

Podczas wizyty Angela Merkel mówiła o integracji z UE, chwaliła mołdawskie władze i zachęcała do czynienia kolejnych „kroków w kierunku perspektywy europejskiej” oraz do bycia zaangażowanym w Partnerstwo Wschodnie. „Naddniestrze powinno mieć specjalny status w ramach Mołdawii” – podkreślała podczas swojego przemówienia. Zawiedli się jednak ci, którzy liczyli na wielkie przesłanie – obietnicę integracji czy konkretny plan na rozwiązanie konfliktu z Tyraspolem. „Cierpliwość” – to wskazówka Angeli Merkel dla Mołdawii, jeśli chodzi o integrację z UE. „Negocjacje pod egidą OBWE w formacie 5+2” – to recepta na konflikt naddniestrzański.

Liderzy rządzącego Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej bez cienia wątpliwości nazywają wizytę „historyczną”. Opozycja jest nieco bardziej sceptyczna. Vladimir Voronin, lider cieszącej się największą popularnością Partii Komunistycznej przekazał Angeli Merkel specjalny list, w którym opisał sytuację Mołdawii i dowodzi w jaki sposób rządzący de facto szkodzą integracji kraju z UE i robią wszystko, by doprowadzić do zjednoczenia Mołdawii z Rumunią. Szkoda, że nie udało się zorganizować indywidualnego spotkania z Voroninem, szefem jakby nie było największej siły politycznej w Mołdawii.

Niemiecka kanclerz nie miała do powiedzenia nic ponad to, co właściwie wszyscy i tak wiedzą. Jednak fakt, że najbardziej wpływowa kobieta świata jedzie do kraju, którego „nikt nie odwiedza” jest mołdawskim sukcesem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
1

Tomasz Horbowski, rocznik 1985. Absolwent Studium Europy Wschodniej na specjalizacji Europa Wschodnia/Azja Centralna i Papieskiego Wydziału Teologicznego "Bobolanum". Spędził rok w Kazachstanie na stypendium naukowym w Ałmaty. Pracuje w Centrum Informacyjnym dla Władz Lokalnych w Mołdawii. Idealista z urodzenia, przekonania i wyboru.

ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 1
Dodaj komentarz

  1. jubus pisze:

    Mądry artykuł od mojego ulubionego, bo najbardziej obiektywnego autora piszącego o ulubionym kraju Europy post-sowieckiej. Dziwię się dlaczego jednak autor nie zauważył, że Mołdowa jako jedyna jest zaznaczona na mapie de facto oficjalnej agencji informacyjnej UE, czyli Euractiv. jest tam pokazana przecież cała Europa, czyli kraje UE, EOG, do tego kraje kandydujące lub te która mają szansę być kandydatami. Jest i Mołdowa, żadnej Białorusi, Ukrainy, Rosji czy krajów Kaukazu nie ma, tylko biała plama. To czegoś dowodzi. Merkel raczej nie ma sukcesów na polu ratowania euro, bo de facto jest jej grabarzem/grabarzycą, ale trzeba przyznać, że jako jedyna "ma jaja" by czynić takie kroki. Cała reszta starej Europy ma daleko gdzieś kraje PW i coraz bardziej Rosję, Niemcy jako jedyni mają tutaj znaczne interesy. Mołdawia nadaje się świetnie do promowania niemieckich interesów nie tylko w biednej Mołdowie, ale także w Rumunii czy ogólnie w krajach postsowieckich. Niemcy jako jedyni z UE mają tak ścisłe kontakty z Kazachstanem, który też można by uznać za zapomniany mimo dużego potencjału. To świadczy, że Mołdawia jest obecnie jedynym krajem, który dla UE "rokuje" i w przypadku zakończenia sprawy Naddniestrza, jako jedyny kraj ma szansę nawet na członkostwo w perspektywie 10 lat, może nawet i do 2020 roku.
    Przy okazji spytam, jak jest ze sprawą tanich lotów do Mołdawii? Autor kiedyś pisał, że Wizz Air coś planuje?