Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok

DakhaBrakha – otwarcie o sytuacji politycznej na Ukrainie

Wiele osób posiadających władzę nie działa dla własnego kraju lecz na korzyść innego”. Eastbook.eu zaprasza do przeczytania wywiadu z ukraińskim zespołem „DakhaBrakha” z Kijowa, który walczy o język i kulturę ukraińską i szczerze mówi o sytuacji politycznej na Ukrainie.

Концерт ДахыБрахы, источник: Албом На Межi

Paweł Lickiewicz: Jak powstał wasz zespół i czyj to był pomysł?

Marko Halanewycz: To się wydarzyło w 2004 roku. Stworzyliśmy wtedy zespół na podstawie teatru „Dach”. Pomysł powstania zespołu należy do Władysława Troickiego – dyrektora teatru „Dach” i reżysera. Na początku stanowiliśmy muzyczną część przedstawienia. Występowaliśmy w czterech przedstawieniach, które robiliśmy razem. Po kilku z nich zrozumieliśmy, że możemy występować bez teatru i grać muzykę, która może być interesująca w postaci koncertów. Ale wciąż jesteśmy częścią teatru „Dach”, jest to nasze miejsce prób. Przez cały czas gramy na przedstawieniach, teatr pomaga nam tworzyć naszą muzykę i stale być w formie.

Czy uczestniczycie w przedstawieniach teatralnych tylko z muzyką, czy jesteście też aktorami?

Wśród uczestników „DakhyBrakhy” jest dwóch aktorów – ja i Irina (Irina Kovalenko – red.). Gramy osobno w dwóch przedstawieniach. Oprócz tego mamy ciekawy performance, w którym własną muzykę łączymy z trójpoziomowymi dekoracjami, VJ-ingiem. Ten performance 2 listopada otwierał World Music Festival w Oslo.

Wasza muzyka jest wyjątkowa, niezwykła. Czy pragniecie światowej sławy i uznania opinii publicznej?

Każdy artysta pragnie uznania. Nikogo nie interesuje bycie grafomanem i „pisanie do szuflady”. Wszyscy pragną pewnego rodzaju uznania i jest to oczywiste, że im więcej osób rozumie naszą muzykę i naszą wizję muzyki, tym jest nam przyjemniej i tym bardziej chce się pracować. Często słyszymy, że muzyka, którą tworzymy, nie należy do żadnego z gatunków lub że jest wielogatunkowa, jest różna i do niczego niepodobna. Ale nie stawiamy przed sobą zadania stworzyć muzykę niepodobną do żadnej innej – tworzymy muzykę taką, jaką czujemy.

Powiedziałeś, że chcecie, żeby więcej osób rozumiało tę muzykę. Jaką ideę chcecie przekazać swoim słuchaczom?

Prawda jest taka, że w gruncie rzeczy świat nic nie wie na temat Ukrainy. Kultura Ukrainy dla wielu praktycznie nie istnieje. Dla nas właśnie to jest misją: wiemy, że nasz kraj nie umie się zajmować marketingiem, a jeżeli ktoś chce coś przekazać światu, to nie zawsze ma to wysoką jakość. Ukraina nie zawsze przekazuje światu dobre wiadomości.

ДахаБраха, автор: Татьяна Василенко, источник: dakhabrakha.com.ua

A jaką wiadomość chcecie przekazać?

Chcemy pokazać, że mamy ciekawą tradycję muzyczną, mamy bogatą kulturę, duży potencjał i pozytywny kraj. Robimy wszystko, co możliwe w tym celu, żeby Ukraina została poznana na całym świecie. Oczywiście, że nie możemy prezentować całego kraju, całej kultury ukraińskiej. Chodzi tylko o to, że jesteśmy częścią tego narodu i częścią tej kultury. Na razie dokąd nie wyjedziemy, uświadamiamy sobie, że świat jest naszym krajem zainteresowany.

W swojej twórczości korzystacie nie tylko z języka ukraińskiego, ukraińskich motywów i instrumentów muzycznych, ale mówicie też, że to jest ukraińska muzyka.

To nie jest autentyczna ukraińska muzyka. Podstawą tylko są śpiewy i piosenki ukraińskie. Dziewczyny są zawodowymi folklorystkami, które zebrały od starszych kobiet na wsi teksty piosenek (one, ich koledzy i wykładowcy). Większość pieśni, które śpiewamy jeszcze się zachowały, ale zaczynają znikać. Pokolenie osób, które tworzyło tę więź, znika i wraz z nim znikają też śpiewy. Większość pieśni to pieśni przedchrześcijańskie lub z czasów wczesnego chrześcijaństwa, mieszane. Nam się wydaje, że nie tylko śpiewamy te utwory, ale dajemy im świeży oddech i nowe życie. Pomagają nam w tym różne instrumenty muzyczne lub style. Nie ma znaczenia, czy to są arabskie, japońskie czy nowoczesne instrumenty muzyczne, najważniejsze jest to, że pomagają pokazać nasze muzyczne uczucia.

Można powiedzieć, że „DakhaBrakha” jest strażnikiem autentycznej kultury ukraińskiej?

To jest jednym z naszych zadań, inaczej te śpiewy mogą po prostu zaniknąć. To daje nam możliwość zaktualizować autentyczną kulturę śpiewu na Ukrainie. W 2010 roku w Petersburgu otrzymaliśmy nagrodę im. Siergieja Kuryokhina w dziedzinie kultury współczesnej. To jest dla nas bardzo ważne: okazuje się, że stare zostało podniesione do poziomu aktualnego i nowoczesnego.

Czy sami tworzycie muzykę do śpiewów?

Tak, sami piszemy muzykę do śpiewów, to jest nasza praca. Zbieramy się razem i przenosimy w muzykę to, co jest w nas. Za początek utworu może służyć jeden instrument lub jeden dźwięk. Dla nas najważniejsze jest nie stawiać sobie żadnych przeszkód, ograniczeń, nie bać się eksperymentować. Dlatego ostatnie utwory, które są podobne do muzyki tanecznej, trip-hopu są zagrywką w kierunku kultury popularnej. My to dobrze rozumiemy, ale to jest tylko jeden ze sposobów aktualizacji dawnych muzycznych dźwięków i śpiewów. Ale to nie znaczy, że zawsze będziemy grali w stylu trip-hop lub drum ‚n’ bass.

Dość często koncertujecie za granicą. W tej chwili wydaje się, że gracie więcej koncertów za granicą niż na Ukrainie.

Tak, rzeczywiście, gramy bardzo dużo koncertów za granicą. Od 2006 roku zaczęliśmy wyjeżdżać razem z teatrem. Teraz, w porównaniu do innych ukraińskich zespołów, nie możemy narzekać, że nigdzie nie wyjeżdżamy. Świat jest nami zainteresowany. Nie wiem, czy jest to skromne czy nie, ale jesteśmy tego świadomi. Byliśmy w Kanadzie, Australii. Jednym z największych przeżyć podczas naszej wizyty było to, że goście w sali koncertowej do tej pory nie wiedzieli, że istnieje taki kraj jak Ukraina, a po koncercie już nawet wiedzieli, że Ukraina i Rosja nie są jednym krajem. Usłyszeli, że to są rzeczywiście różne języki. Ale powiedzieć, że Ukraina to nie Rosja nie jest naszym głównym celem. Dla nas najważniejsza jest tożsamość, która nie jest rozwinięta na Ukrainie w pełnym wymiarze. Kompleks niedowartościowania jest bardzo silny na Ukrainie. Sam fakt, że jeździmy i słucha nas świat pomaga Ukraińcom zrozumieć, że mają wartościową kulturę i że ich muzyki słuchają na całym świecie.

Zaczęliśmy mówić o sytuacji językowej na Ukrainie. Przed wywiadem umawialiśmy się w jakim języku będziemy rozmawiali. Zgodziliście się, jak mówisz, na „postkolonialny” język rosyjski.

W ciągu dwustu lat w Ukraińcach rozwijał się kompleks niższości: że język rosyjski jest językiem postępu, kultury, miasta, a język ukraiński to język wsi. Teraz jest nieco inaczej, ale wciąż język ukraiński utożsamia się ze wsią i czymś archaicznym. Należy zauważyć, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat coraz więcej osób zaczęło w życiu codziennym wykorzystywać język ukraiński, ale mimo to nadal językiem miasta pozostaje rosyjski. Potrzebne jest prawidłowe, obmyślane działanie ze strony władzy, żeby tę sytuację udało się zmienić, ale dla tego potrzeba więcej niż jednego roku. Jeżeli istnieje kraj, to powinien być też jego własny język. Są kraje, które kiedyś były dwujęzyczne, ale język, który był słabszy, w końcu zniknął. Dobrym przykładem jest Irlandia – unikalnym językiem celtyckim mówi teraz tylko 2% mieszkańców.

Ale przecież są kraje, w których pokojowo współistnieją dwa lub nawet trzy języki.

Tak, dwa języki są w Irlandii i język celtycki teraz prawie nie istnieje. Dwa różne języki w jednym państwie stwarzają przestrzeń konfliktu i tak będzie zawsze.

Czyli powinno być tak: jedno państwo – jeden język?

Jeden język musi być państwowym, ale języków mniejszości narodowych nie wolno zakazywać, należy je rozwijać. Na Ukrainie język rosyjski ma dużą przewagę, i jeżeli oba języki będą funkcjonować w takich samych warunkach, to język ukraiński może zniknąć z powodu zbyt silnego wpływu języka „sąsiada”. Oficjalna dwujęzyczność na Ukrainie to droga do zanikania języka ukraińskiego.

Czy władze Ukrainy starają się poprawić pozycję języka ukraińskiego?

Wiele osób posiadających władzę nie działa dla dobra własnego kraju, lecz na korzyść innego. To na przykład minister edukacji, który robi wszystko, żeby ukraińskiej kultury i narodu po prostu nie było. Taka jest moja opinia.

Czy kiedykolwiek czuliście presję lub wsparcie ze strony rządu?

W ciągu istnienia zespołu szczególnego wsparcia nie mieliśmy. A próbowaliśmy szukać wsparcia na przykład wtedy, kiedy jechaliśmy na festiwal międzynarodowy , żeby reprezentować Ukrainę. Prosiliśmy wtedy o pomóc finansową, ale jej nie otrzymaliśmy. W ciągu 5 lat sami organizowaliśmy wielki, wielotematyczny festiwal „GogolFest”, ale w tym roku nie byliśmy w stanie znowu go zorganizować. To była inicjatywa prywatna. Uzyskanie wsparcia ze strony Ministerstwa Kultury było niemal niemożliwe. Wciąż mamy z tym duże problemy. Ale w przyszłym roku festiwal może się odbyć, władze miasta są zainteresowane zorganizowaniem takiego GogolFestu w Kijowie. Teraz znowu wierzymy w przyszłość festiwalu.

Ale ogólnie rzecz biorąc w tej sytuacji zasadniczym plusem jest to, że nam nikt nie przeszkadza. Nikt nie nakazuje, co musimy robić, co śpiewać i jakich słów używać. Wolność słowa na Ukrainie istnieje, chociaż pozostaje głównie w Internecie. Większość kanałów telewizyjnych mówi to, co jest korzystne dla władz. Istnieje jeden lub dwa kanały telewizyjne, które ciągle walczą o to, żeby nie zostały pozbawione częstotliwości. Jeżeli na Ukrainie pojawi się cenzura nawet w Internecie, to wtedy… Na przykładzie Białorusi rozumiemy, że taka opcja dla nas jest jedną z najgorszych.

Z drugiej strony władze ukraińskie przynajmniej w formie deklaracji dążą w kierunku Zachodu.

Ostatnio Janukowycz nie przyjechał na spotkanie w Brukseli i nie zostały podpisane ważnie umowy. I zaraz po tym zostały podpisane inne umowy z Rosją. Na Ukrainie mówią, że ten krok już był przygotowywany wcześniej i taki scenariusz był przewidywalny. Co będzie dalej – nie da się przewidzieć. Ja uważam, zresztą jak większość ludzi na Ukrainie, że Janukowycz po prostu nie jest w stanie pójść w stronę Europy, bo z natury nie jest demokratą. Chce być podobny do Mubaraka, który buduje swój własny raj, domy poza miastem – więc co wtedy będzie robił w Europie, w której ministrowie jeżdżą małymi samochodami bez kawalkady? Janukowycz nie jest w stanie tego zrobić, bo dążył do władzy właśnie po to, żeby mieć wszystko.


Dlaczego w takim razie ludzie go wybrali?

Owszem, ludzie go wybrali. Ale teraz według najnowszych badań społecznych Centrum Razumkova poziom zaufania w stosunku do Janukowycza wynosi 10%.

Czy to znaczy, że uważasz, że w następnych wyborach nie zwycięży?

Jeżeli będą, to chyba nie. W czasie wyborów wiele osób nie chciało głosować ani na Janukowycza, ani na Julię Tymoszenko. Problem polega na tym, że alternatywy – zdolnego polityka, który będzie w stanie zjednoczyć wszystkie siły demokratyczne − na Ukrainie póki co nie ma.

Czy jest na Ukrainie polityk, który potencjalnie będzie mógł stać się alternatywą?

Są tacy politycy, ale póki co nie nabrali jeszcze odpowiedniej wagi politycznej, żeby móc konkurować z Janukowyczem. Teraz, mimo ostatnich wydarzeń, Julia Tymoszenko ma największy procent zaufania. Ale mało prawdopodobne jest, żeby kandydowała na prezydenta. Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko był nastawiony demokratycznie, wyznawał również europejskie wartości, ale nie był ani dobrym, ani skutecznym politykiem i dlatego poziom zaufania do niego wynosi zaledwie 1%.

Jak myślicie, co czeka Ukrainę?

Ukraina jest niejednolita i ma duży bagaż pozostałości po Związku Radzieckim. Wiele osób nostalgicznie wspomina lata swojej młodości i dużego państwa. Dlatego ciągle nie jesteśmy pełnoprawnym członkiem Europy. To są dopiero plany, ale biorąc pod uwagę aktualną sytuację na Ukrainie, taka perspektywa wygląda dość ponuro.

Oficjalna strona „DakhaBrakha”.
Wywiad został nagrany podczas Kongresu Kultury Partnerstwa Wschodniego w Lublinie.

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
0
ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 0
Dodaj komentarz