Dworzec, czyli pierwsze kroki
Jeśli do Kaliningradu jedziecie autobusem, a to najłatwiejszy sposób, by dostać się do Kaliningradu, to traficie na dworzec autobusowy. Warto zrobić kilka kroków, by zobaczyć wznoszący się dumnie po sąsiedzku Południowy Dworzec Kolejowy. To miejsce, które jest i było. Budynek dworca powstał w 1929 roku i jego dzisiejsze, odnowione gruntownie przed kilkunastu laty oblicze, od oryginału różni się przede wszystkim uproszczoną fasadą.
Niezwykle przyjemnie byłoby na tym eleganckim dworcu kolejowym wysiadać z pociągu i w tym miejscu zaczynać swoją przygodę z Kaliningradem. Niestety, w tej chwili Kaliningrad nie ma połączenia kolejowego z żadnym zagranicznym miastem. Kilka lat temu można było przyjechać do miasta pociągiem z Gdyni lub z Berlina. Jeśli dzisiaj znajdziecie w Internecie rozkład jazdy pociągów do Kaliningradu, wiedzcie, że jest nieaktualny.
Zanim wrócicie na dworzec autobusowy, skąd trzeba udać się w stronę głównej ulicy – prospektu Lenina (Leninskij prospiekt), zwróćcie uwagę na pomnik Kalinina na dworcowym placu, maleńką, drewnianą prawosławną kapliczkę i całkiem nowy McDonalds. Dla każdego coś miłego.
Prospekt Leninowski
Spacerując lub jadąc autobusem wzdłuż prospektu Lenina w stronę centrum miasta pomachajcie Leninowi, stojącemu przed Domem Sztuki. Kiedyś stał na głównym miejskim placu, ale swego czasu władze pod naciskiem cerkwi prawosławnej, zdecydowały, że obecność Lenina w miejskiej przestrzeni powinna być bardziej dyskretna.
W Kaliningradzie należy być czujnym, są tu bowiem miejsca nieoczywiste, nieoznaczone powstałym niedawno systemem informacji turystycznej, takie, do których, z różnych względów, nie pokierują was miejscowi. W lewo od Leninskiego odchodzi ul. Portowa. Jeśli w nią skręcić, w pewnym momencie po lewej rozpoznacie niezawodnie budynek Królewieckiej Manufaktury Bursztynu (Konigsberger Bernstein Manufaktur).
To wyspa historii pośród sowieckich bloków. Niby jest, a jednak nie ma, bo budynek jest opuszczony i zaniedbany. Już kilka lat temu kaliningradzkie Muzeum Bursztynu zapowiadało otwarcie w nim swojego oddziału, ale piętrzą się przeszkody i wciąż nikt nie potrafi tchnąć w starą manufakturę nowego życia.
Królewiecka katedra na Knipawie
Kiedy znajdziecie się na wiadukcie, który nad wyspą Knipawą łączy w sumie cztery brzegi Pregoły, bo przebiega nad miejscem, gdzie łączą się jej dwie odnogi, nie będziecie mieć wątpliwości, że jesteście we właściwym miejscu. Jeśli trzymać się turystycznej logiki miejsc „must see”, to z wysokości wiaduktu pieczecie dwie pieczenie na jednym ogniu. Bo oto przed wami na prawo (cały czas kierujemy się w stronę centrum miasta) – katedra królewiecka, pod wezwaniem najświętszej Marii panny i św. Wojciecha. A nieco po skosie, wgłębi, patrząc na lewo od katedry – on, Dom Sowietów.
Czy trzeba przedstawiać królewiecką katedrę? Zrujnowana w czasie wojny przetrwała sowieckie dziesięciolecia i doczekała się odnowy by cieszyć oko, zarówno mieszkańców Kaliningradu, jak i gości ze wszystkich stron świata. Warto zejść po schodach z wiaduktu i podejść bliżej gigantycznej bryły. Kiedyś wyspa Knipawa, na której wznosi się katedra, była gęsto zabudowaną częścią miasta. Dzisiaj katedrę okala park. Z jej północnej strony, jakby doklejone, znajduje się mauzoleum najsłynniejszego mieszkańca miasta K. – Immanuela Kanta. Mogiła Kanta to nie tylko must see, must visit, must photograph, to przede wszystkim must make selfie.
Wszystko zatem jest, ale to właśnie tutaj, w cieniu murów katedry, nieobecność miasta, które Polacy nazywali Królewiec, Litwini Karaliaučius, a Niemcy Konigsberg, jest najbardziej dojmująca.
Zanim wrócimy na trasę, którą wyznacza nam dumna arteria Leninskiego prospektu, przejdźmy przez mały mostek na wschodzie wyspy, by udzielić paru minut uwagi „Wiosce Rybnej”. Wioska Rybna to jedno z tych miejsc, które są, a zarazem ich nie ma. To najdonioślejszy, bo pierwszy reprezentant popularnego w Kaliningradzie stylu architektonicznego symulakrum.
Jego symbol to fantazyjna forma, imitacja muru pruskiego, w której drewniane elementy to po prostu namalowane farbą linie, krzyżujące się pod różnymi kątami, a wszystko to okraszone tekstem po rosyjsku, zatem cyrylicą, ale w stylu gotyckim. To znaczące, które nie odsyła do znaczonego, bo takiego nigdy tu nie było. Wioska powstała w (…) i, niezależnie od tego, czy uznamy ją za estetyczny sukces czy porażkę, to właśnie ona dała przedsmak, a może raczej posmak tego, jakim miasto było/mogłoby być/ byłoby, jeśli…
Dom Sowietów/Zamek
Po wizycie u mogiły Kanta i w katedrze, która jest symboliczną mogiłą Konigsbergu/Królewca, idziemy na plac przed Domem Sowietów. Oficjalnie nazywa się on placem Centralnym. Lepszej nazwy nie wymyślono. To miejsce mocy i niemocy zarazem. To tutaj do 1968 roku sterczały ruiny królewieckiego zamku, które zostały wysadzone by ustąpić miejsca „głowie robota” – Domowi Sowietów, który nigdy nie został ukończony. Latami toczyła się w Kaliningradzie dyskusja o rekonstrukcji zamku, były nawet rozpisywane konkursy na projekt architektoniczny. Ale rok temu w obwodzie zmienił się gubernator.
Obecny, właściwie p.o. gubernatora Anton Alichanow zwołał specjalną konferencję prasową w budynku Domu Sowietów, by obwieścić, że rekonstrukcji zamku nie będzie, będą za to przeprowadzone prace wykończeniowe, które doprowadzą Dom Sowietów do stanu użyteczności. Na razie obecności ekip budowlanych nie udało się zauważyć.
Tak oto na placu Centralnym w Kaliningradzie mierzą się ze sobą miejsca mocy i niemocy. To, co dla sowieckich władz stanowiło symbol niemocy pruskiego faszyzmu, czyli zamek, przeistoczyło się w fantomowy ból, a miejsce mocy i sowietów stało się monstrum, przypominającym o niechlubnej niemocy minionego systemu. Jeśli pytać mieszkańców miasta, czego by sobie na tym placu życzyli, zdania się podzielą. Jedni chcą odbudowy zamku i zburzenia Domu Sowietów, inni chcą wykończenia i eksploatacji Domu Sowietów, a zamek ich nie obchodzi. Najwięcej jednak będzie takich, którzy chcą i zamku, i Domu Sowietów, a pewnie jeszcze trochę więcej tych, którym jest to obojętne.
Jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądał królewiecki zamek – nic prostszego! Rozglądajcie się uważnie wokół siebie. Reprodukcje przedwojennych zdjęć zdobią w Kaliningradzie wiaty przystankowe, stanowią element dekoracji wnętrz sklepów, restauracji, bez problemu znajdziecie pamiątki, prezentujące bryłę zamku. Na przykład bursztynowe obrazy, przedstawiające widok na przedwojenne centrum miasta z zamkową wieżą jako dominantą. Wszechobecność tego, czego nie ma, bywa w Kaliningradzie wręcz natarczywa. Bursztynowych Domów Sowietów sobie nie przypominam.
Nowe/stare chruszczowki
Kierując się dalej wzdłuż Leninskiego prospektu, czyli w stronę centrum, które przeniosło się na północ, nie można nie zwrócić uwagi na innowacyjny w rosyjskiej skali sposób potraktowania chruszczowek. Podczas gdy Moskwie „ustawa o renowacji” zakłada zburzenie powojennych budynków i przesiedlenie mieszkańców nie do końca wiadomo gdzie, Kaliningrad zdecydował się na krok awangardowy. Stare chruszczowki, które tworzą pierzeję Leninskiego Prospektu, będącego niewątpliwie na tym odcinku główną ulicą w Kaliningradzie, zostały przerobione na… No właśnie, trudno powiedzieć na co, ale w zamyśle autorów projektu widać wyraźnie chęć przetworzenia ich na pruskie kamienice. Styl architektoniczny tej spektakularnej renowacji wciąż stanowi przedmiot dyskusji. Co do efektu, zdania są podzielone, zasadniczo na dwa: „kicz” i „wszystko wygląda lepiej niż to co było”. Sami mieszkańcy wyrażają ubolewanie, że ich chruszczowki były remontowane tylko z zewnątrz.
Renowacja fasad to część przygotowań do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, które odbędą się w Rosji już za rok, latem 2018 roku. Kaliningrad jest jednym z miast-gospodarzy. Rozegrane zostaną tu mecze fazy grupowej.
Plac Zwycięstwa
Prospekt wodza rewolucji, który nas do tej pory prowadził, kończy się na placu Zwycięstwa. Dzisiaj to jest właściwe centrum. Tutaj historię miasta poznajemy w telegraficznym skrócie. Z jednej strony pierzeję placu zamyka budynek administracji Kaliningrad – „meria”. To budynek przedwojenny, przykład wschodniopruskiego modernizmu, choć wydaje się klasycznym sowieckim budynkiem administracyjnym.
Jest tu i nowa Rosja w postaci soboru Chrystusa Zbawiciela i centrów handlowych, przypominających, że znajdujemy się w kraju już kapitalistycznym. Jeden z nich nazywa się Europa – to też wiele mówiące w Kaliningradzie, który chętnie pozycjonuje się jako europejska Rosja. Jest też przedwojenny budynek dworca, odrestaurowana chruszczowka i zwykłe sowieckie bloki.
W centrum placu, przed soborem stał pomnik Lenina, ten przeniesiony pod Dom Sztuki. Na prośbę cerkwi, ze względu na budowę soboru, władze usunęły pomnik, pod pretekstem renowacji. W miejsce Lenina stanął obelisk, nazywany w Kaliningradzie po prostu „stełła”. Wieńczy go stalinowski order wojenny.
Ile by się nie mówiło w Kaliningradzie o Königsbergu, to wciąż najważniejszym wydarzeniem dla tego regionu, formującym tożsamość, faktycznym genesis obwodu kaliningradzkiego jest wielka wojna ojczyźniana. W Dniu Zwycięstwa, 9 maja, kiedy na placu odbywa się parada wojskowa i pokaz sprzętu wojennego, mieszkańcy Kaliningradu dziękują swoim dziadom nie tylko za zwycięstwo, ale też za swoje ukochane miasto (Спасибо деду за победу и за наш любимый город).
Prospekt Mira
Od placu Zwycięstwa można udać się w dowolną stronę i na pewno będzie tam coś ciekawego. Ale początkujący turysta, zwłaszcza taki, który ma niewiele czasu na zwiedzanie Kaliningradu, powinien wybrać Prospekt Mira, czyli pokoju. Wzdłuż tej ulicy zachowało się wiele przedwojennych budynków i obiektów. Na przykład stadion piłkarski, dzisiaj należący do lokalnego klubu „Bałtika”, zoo, kino „Zaria” (z przepiękną salą kinową!).
Prospekt Mira prowadzi do uważanej przez wielu mieszkańców za najpiękniejszą, dzielnicy Amalienau, z zachowaną przedwojenną willową zabudową. W tej części miasta czuć duch Królewca. Bo duch ten niewątpliwie jest, choć miasta o tej nazwie już raczej nie ma.
„Brama”
Zanim zmęczycie się na dobre i zdecydujecie się na odpoczynek w jednym z barów lub restauracji o niemieckobrzmiącej nazwie, wybierzcie się na skrzyżowanie Litewskiego Wału i Moskiewskiego Prospektu. Znajdziecie tam Bramę Sackheimską, jedną z kilku bram wjazdowych do miasta, będących częściami królewieckich fortyfikacji. Takich bram zachowało się kilka i warto zobaczyć je wszystkie (Brama Królewska jest tuż obok, pięć minut piechotą w górę Litewskim Wałem).
Przez ostatnie kilka lat w tym historycznym budynku miała swoją siedzibę, tłumacząc na polski, przestrzeń sztuki „Brama”. W „Bramie” odbywały się niezliczone imprezy kulturalne, festiwale filmowe, wystawy, publiczne dyskusje, warsztaty. Działała tu także świetna kawiarnia – najlepsze miejsce do pracy z komputerem w mieście.
Kilka miesięcy temu zapadła jednak decyzja o zakończeniu działalności „Bramy”. Instytucja, która zarządza obiektem, czyli Kaliningradzkie Centrum Standaryzacji, Metrologii i Eksperymentów, wypowiedziała umowę wynajmu „Związkowi Artystów Fotografików”, który razem z grupą kuratorów prowadził kulturalną działalność w Bramie Sackheimskiej. Zapowiedziano, że w budynku powstanie muzeum marcepanu. Wokół tej decyzji wybuchł skandal, zaangażowani mieszkańcy razem z kuratorami i miejskimi aktywistami bronią „Bramy” jako miejsca działalności kulturalnej, ale też jako pomnika architektury o historycznym znaczeniu, bo niewątpliwie ostatnie lata bardzo się jego kondycji przysłużyły.
Miłośnicy sztuki, miasta i historii wyremontowali budynek – zachowując jego historyczny kształt stworzyli nowoczesną przestrzeń kulturalną. W konflikt wokół tego miejsca niechętnie angażują się miejskie władze, tak jak gdyby popularne i cenione miejsce wymiany kulturalnej było dużemu, nazywającemu siebie europejskim, miastu niepotrzebne.
Walka o „Bramę” trwa, ale być może, kiedy traficie do Kaliningradu, już jej nie będzie. Jeśli tak, to będzie to najsmutniejszy przykład tego, co tu było, a przestało istnieć.
—
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Przed wyjazdem
Wiza! Do obwodu kaliningradzkiego polscy obywatele mogą wjechać tylko na podstawie ważnej rosyjskiej wizy. Na stronie rosyjskiego konsulatu można znaleźć informację o rodzajach i cenach wiz, pomocą służą także rosyjskie centra wizowe (ale niestety za swoje usługi pobierają prowizję, jedynie informację można uzyskać bezpłatnie) i biura pośrednictwa wizowego, zazwyczaj o jakiejś rosyjskobrzmiącej, ale też niezbyt trudnej nazwie (Kalinka, Tamara – zawsze znajdziecie je w pobliżu konsulatu).
Dojazd
Samochód – wariant dający najwięcej swobody i wbrew pozorom dość tani ze względu na różnicę cen benzyny, przy obecnym kursie rosyjskiego rubla litr benzyny w Kaliningradzie kosztuje ok. 2,30 zł
Autobus – kaliningradzki przewoźnik Kenigavto kursuje regularnie z Gdańska (przez Elbląg) i z Warszawy. Ceny biletów można sprawdzić na stronie kenigauto.com (z Gdańska to ok. 50 zł, z Warszawy ok. 100 zł, ale uwaga, na stronie internetowej bilety są tańsze, warto więc je kupić wcześniej). Do Kaliningradu jeżdżą też autobusy innych przewoźników, warto sprawdzić rozkład jazdy z Gdańska, Elbląga i miejscowości przygranicznych (Braniewo, Bartoszyce, Gołdap).
Samolot – wariant dla wygodnych, cenowo najdroższy, do Kaliningradu lata LOT z Warszawy, w jedną stronę to min. 270 zł.
Autostop i jego pochodne – można spróbować autostopem, najłatwiej łapać go na wyjeździe z Elbląga, Bartoszyc lub Gołdapi, ale można także jechać zorganizowanym autostopem, czyli skorzystać z BlaBlaCar lub grup w sieciach społecznościowych (Facebook tak, ale przede wszystkim VK.com), w których kierowcy szukają pasażerów i odwrotnie
Granica – w trakcie kontroli granicznej wymagany jest standardowy komplet dokumentów, czyli paszport z ważną rosyjską wizą, warto mieć przy sobie polisę ubezpieczeniową (wymagana przy wyrabianiu wizy, pokrywająca koszty leczenia na terytorium Rosji), w przypadku podróży samochodem, wymagany jest dowód rejestracyjny samochodu, ważne OC (to sprawdza polska Straż Graniczna), po rosyjskiej stronie trzeba wypełnić deklarację celną (wzór wisi w gablocie na przejściu granicznym, wbrew pozorom nie jest to trudne) oraz deklarację celu wjazdu do Rosji (to również nie jest trudne, wystarczy powtórzyć dane z wizy).
Nocleg
Tutaj nikt nic mądrego nie wymyślił – warto skorzystać w wyszukiwarek noclegów w hotelach i hostelach. Poza tym, popularny jest wynajem mieszkań na doby (zazwyczaj można takie oferty znaleźć w wyszukiwarkach typu Booking.com), Airbnb.pl lub CouchSurfing.
Waluta
Oczywiście, rosyjski rubel, w tej chwili kurs waha się w granicach 16-17 rubli za złotówkę.
***
Artykuł powstał w ramach projektu „Dziennikarstwo w czasach dezinformacji. Jak pisać o Polsce w Rosji i Rosji w Polsce?” dzięki wsparciu Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia przyznanemu w drodze VI Otwartego Konkursu.