Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Anna Bielecka

10 rzeczy, które warto przywieźć z Ukrainy

Ukraina to atrakcyjne ceny i oryginalne produkty. Kurs hrywny sprawia, że zarabiającym w innej walucie przyjemnie jest wydawać tam pieniądze, dobrze jest jednak wiedzieć, co warto przywieźć ze sobą do kraju. Każdy znajdzie coś dla siebie, czy to unikatowy, regionalny wyrób do domu, czy upominek lub pamiątkę z podróży dla kogoś bliskiego.

1. Wyszywanka

Tradycyjna koszula Ukraińców, bogato zdobiona ręcznie wyszywanym haftem. Istnieje mnóstwo etnicznych wariantów haftów, których wygląd przedstawia się inaczej w każdym regionie Ukrainy. Są to wzory oparte niekiedy na motywach florystycznych (kwiaty, kiście winogron, liście), innym razem na motywach geometrycznych: krzyżyka, rombów czy ośmiokątnych gwiazdek. Zazwyczaj koszule są białe, a dominujące kolory haftów to czerwień i czerń. Jednak kombinacje barw użytych nici są przeróżne – na Zakarpaciu obok klasycznej czerwieni i czerni znajdziemy też kolory tęczy. Również wyszywanki rodem z obwodu czerniowieckiego prezentują szeroką gamę odcieni.

Nie jest tak, że wyszywanka to przeżytek i – jak strój łowicki – jest zakładana wyłącznie przez ludowe zespoły pieśni i tańca lub jej motywy są wykorzystywane tylko w celach komercyjnych – do zdobienia pamiątkowych kubków i portfeli. Nie. Wyszywanka to wciąż żywotny element kultury i mody Ukraińców. Zakłada się je podczas wyborów, świąt państwowych i religijnych, ale też na co dzień. Niektórzy ukraińscy projektanci (Vita Kin, Yuliya Magdych) wykorzystują w swoich kolekcjach te etniczne motywy, zyskując uznanie w świecie mody. Tradycyjnie nieodłącznym dodatkiem do żeńskich wersji wyszywanek są korale (głównie czerwone) oraz wianek (najczęściej z maków). Jeśli więc widzicie u ukraińskich kobiet wianek na głowie, nie myślcie, że to fanki Lany del Rey. Popularność noszenia wianka wzrosła szczególnie po Rewolucji Godności – jako ozdoba, symbol ukraińskości, odwołanie do etniczności i tradycji. W przeszłości wianek na głowach ukraińskich, rusińskich kobiet symbolizował dziewictwo, kobiecość, przedmałżeńską czystość. Przez wieki wieniec służył też jako korona dla małżonków podczas ceremonii ślubnej, co stanowiło kontynuację starej, jeszcze bizantyjskiej tradycji. Do dziś podczas prawosławnego ślubu parze młodej zakłada się na głowy korony. Tak więc wianek to nie tylko modne akcesorium, ma on także wymiar „duchowy”.

Wyszywanki noszą tak mężczyźni, jak i kobiety, w związku z czym w sklepach i na bazarach bez problemu znajdziecie także męskie wersje. Koszule nie mają w sobie kiczu, są wykonane w dobrym guście, a wzorów do wyboru jest multum. Większość z nich to rękodzieło szyte przez lokalnych rzemieślników. Czasem trzeba pochodzić po różnych sklepach, by znaleźć swoją wymarzoną wyszywankę w atrakcyjnej cenie. Porządny materiał można dostać za trochę ponad 100 zł.

 

2. Petrykiwka

Mówiąc o etnicznym wzornictwie, nie sposób pominąć inny ukraiński motyw – petrykiwkę. Wykorzystywany przede wszystkim w malarstwie i dekoracji. Typowe dla tego stylu są malowidła kwiatów czy ptaków. Tak jak wzory z wyszywanek mają swoją symbolikę, tak i tutaj kogut symbolizuje ogień, a ptaki – szczęście i harmonię. Petrykiwką zdobi się płótna, meble, szkatułki, talerze, a także domy, studnie i przystanki. Nazwa bowiem pochodzi od miejscowości Petrykiwka, zlokalizowanej w obwodzie dniepropetrowskim, gdzie mieszkańcy od lat kultywują tę sztukę. W tym roku postanowiono „otworzyć” tę miejscowość dla turystów, żeby zobaczyli ten swoisty skansen piastujący pamięć o ludowej twórczości Ukrainy.

Chociaż turystyczne deptaki są usiane handmadem z petrykiwką, to trzeba przyznać, że wiele z nich to małe dzieła sztuki, które jak ulał nadają się na pamiątkę z ukraińskiej podróży.

 

3. Słodycze Roshen

Kto nie chciałby spróbować słynnych słodyczy „króla czekolady” – czyli prezydenta Petro Poroszenki? Biznes miał sprzedać, ale nie sprzedał. Ponoć brakuje nabywcy na firmę, którą Poroszenko wycenił na 3 mld $. Nestle oferowało tylko 1 mld $. Granie na zwłokę?

Trzeba jednak przyznać, że słodkim wyrobom Roshen dobrego smaku odmówić nie można. Kupują je tak Ukraińcy, jak i turyści, czy to z Polski, czy z Danii bądź Kanady, zwabieni faktem przynależności koncernu do prezydenta. Niektóre czekolady są za słodkie, inne wysublimowane, w gustownych opakowaniach, idealnie nadają się na upominek. Ja za każdym razem funduję sobie bombonierkę Strila, zresztą lubianą przez kilku polskich dyplomatów w Kijowie. Mnóstwo osób docenia też orzechowe czekoladki Vechirniy Kyiv. Słodyczy do wyboru jest całe spektrum, dlatego sklepy Roshen to raj dla czekoladożerców.

Warto spróbować też Zefir – przysmak zrobiony na bazie białka z jajek i jabłecznego purée i popularny również na Białorusi. Brzmi zaskakująco, ale można się w nim rozsmakować. Prawdziwym fenomenem jest jednak tort kijowski (Kyivskiy Tort) – legenda i jeden z symboli stolicy. Jego historia sięga 1956 roku, kiedy to w cukierniczej fabryce im. Karola Marksa przygotowano pierwszą sztukę. Jest przepyszny, w smaku maślano-orzechowy oraz przyjemnie kruchy ze względu na biszkoptowe i bezowe warstwy spodu. Tort kijowski trudno jest przewieźć, ale łatwo zjeść. Pamiętam jak raz wiozłam go do Polski pociągiem, oczywiście został nieco zgnieciony, ale to nic, bo nikomu później nie przeszkadzało to w delektowaniu się smakiem. W ogóle torty w Ukrainie są bardzo popularne. Może nie je się ich na co dzień, ale częściej niż tylko na urodziny czy święta. Bez względu na okazję znajdziecie je jako stały asortyment w sklepowych lodówkach.

Wszystkie powyższe specjały Ukraińcy przywożą do Polski jako gostynec, ponieważ zaproszeni w gości nigdy nie przychodzą z pustymi rękami. A teraz uzbrojeni w wiedzę co kupują na upominki miejscowi, sami możecie poczynić podobne zakupy. Dla kogoś, albo dla siebie. Bo czasem ciężko sobie odmówić kolejnego zefirka…

4. Suszone ryby i owoce morza do piwa

Nasi wschodni sąsiedzi mają niesamowicie bogaty wachlarz przekąsek do piwa. Najbardziej oryginalną i taką, której w Polsce nie znajdziemy są suszone ryby i owoce morza. Niedrogie i dostępne w każdym markecie oraz miejskim straganie. Do wyboru są: kalmary w nitkach (słodsze) i plasterkach (raczej słone), małe, na ogół bardzo słone rybki – stavridki i wiele innych. W sklepach sprzedawane są w niewielkich opakowaniach, dzięki czemu bez problemu mieszczą się w bagażu. Jeśli ich nie próbowaliście, zróbcie to koniecznie. Pasują w sam raz do piwa. Takich suszonych ryb można też poszukać na wagę na lokalnych bazarach, ale wtedy trzeba spałaszować je od razu lub osobiście zadbać o szczelne zapakowanie. Warto też kupić krewetki z Morza Czarnego, które na bazarach sprzedawane są w plastikowych kubkach jak u nas maliny – do zjedzenia na miejscu. Mowa tu nie tylko o nadmorskich bazarach, ale i kijowskich, bo także do nich docierają smaczne owoce morza.

Pamiętam jak wieczorami niemal wszystkie koce na krymskich plażach wyłożone były różnymi paczuszkami morskich specjałów. Karty, piwo i oczywiście kalmary lub ryba.

5. Kosmetyki i medykamenty

W państwach byłych republik radzieckich można znaleźć wiele interesujących kosmetyków, które bazują na lokalnych składnikach. Niektóre z nich to kosmetyki naturalne, wręcz organiczne, warto jednak czytać skład, bo pełno jest też preparatów z SLS czy olejem parafinowym, które mimo że znajdują się w składzie większości wiodących na rynku kremów czy szamponów (również w UE), są szkodliwe dla zdrowia.

Niedrogie, wręcz tanie są tutaj olejki eteryczne i inne oleje kosmetyczne, za które na Zachodzie płaci się wysokie sumy. Szeroki asortyment niezłej jakości. Wiodącą firmą jest tutaj Aromatika. Masła kokosowe, olejki z bergamotki, drzewa herbacianego i wszelkie inne wymyślne składniki, które mogą posłużyć cerze. Na Zachodzie modne jest obecnie olejowanie twarzy, by zachowała młodość oraz brody wśród panów, co by była nawilżona i odżywiona, a tanie specyfiki do takiej pielęgnacji można znaleźć właśnie w Ukrainie. Niezwykle powszechnym preparatem na problemy skórne jest tu wyciąg z nagietka – nastoyka kalienduly, którego spora buteleczka kosztuje nieco ponad 1 zł. Po tego typu zakupy można się udać do aptek albo dobrych sieciówek – Kosmo lub Watsons.

Bardzo interesującym produktem jest Enterosgel, który został opracowany w latach ’80 na potrzeby KGB, by leczyć z zatruć. Używano go też przy likwidacji skutków katastrofy w Czarnobylu. Jest to papka z kryształków, która detoksykuje organizm i w kilka godzin stawia na nogi nawet po silnym zatruciu, też tym alkoholowym. Mówi się, że wystarczą 2-3 łyżki tego specyfiku i popicie jej wodą. Niektórzy twierdzą, że lek ten pomaga nawet w leczeniu boreliozy i nadaje się niemal „do wszystkiego”. Działa mniej więcej jak węgiel aktywowany, ale jest zdecydowanie silniejszy. Oczyszcza organizm nie tylko z toksyn, ale też z tych korzystnych substancji, nie można więc przesadzić ze zbyt częstym jego stosowaniem. Jak dotąd nie używałam, ale podobno działa rewelacyjnie. Lek jest też dostępny w Polsce, może jednak nieco różnić się składem. W egzotyczną podróż – zabrałabym. Skoro działało na KGB-istów, żołnierzy w Afganistanie i pewnie oficerów GRU…

Kolejnym dość fascynującym lekiem jest Miramistin, który do aptek trafił dopiero pod koniec XX wieku. Badania nad nim rozpoczęły się już w latach ’70, a wynaleziono go na użytek programu kosmicznego. Leczy on gojące się rany, uszkodzony naskórek, różne choroby weneryczne i grzybice. Wynalazek testowano na marynarzach floty handlowej ZSRR, którzy byli nosicielami wszelakich chorób intymnych. Podziałało. Podobnie eksperymentowano na moskiewskich taksówkarzach. Jak to się ma do podboju kosmosu?

Dylemat polegał na tym, że kosmonauci długie tygodnie, a nawet miesiące spędzali w kokpicie kosmicznego pojazdu – oddychali ciągle tym samym powietrzem, pili i oddawali mocz wykorzystując tę samą wodę… Zamknięty obieg i niezmienna temperatura (około 22°C) stanowiły pierwszorzędną pożywkę dla rozwoju bakterii. W odpowiedzi na to powstała ta radziecka maść na wiele bolączek.

6. Słodycze ze słonecznika – kozynak i chałwa

Ukraina słonecznikiem stoi. Dlatego na sklepowych półkach można znaleźć rozmaite słonecznikowe wyroby. Dwa najpyszniejsze smakołyki to kozynak i słonecznikowa chałwa. Ten pierwszy to batonik, który składa się z ziaren słonecznika oblanych miodem. Bardzo prosta receptura, a na dodatek całkiem zdrowa i pożywna, ponieważ większość kozynaków nie zawiera żadnych ulepszaczy. Przekąska w sam raz na kilkugodzinne zwiedzanie Kijowa lub Lwowa.

Chałwa ze słonecznika? Jesteśmy przyzwyczajeni do chałw na bazie sezamu, czyli tych pochodzących z Turcji, Iranu, państw Lewantu. Lokalna specyfika uwzględnia jednak modyfikacje. Tym samym chałwa z Ukrainy, ale też ta z Rosji, produkowana jest z nasion słonecznika. Jest to świetnym rozwiązaniem w kraju, w którym tej rośliny jest pod dostatkiem. W wielu ukraińskich wsiach całe pola są porośnięte małymi, żółciutkimi słońcami, gdzie się nie obrócisz – słoneczniki. Aż po horyzont.

 

7. Specjały ze Lwowa

We Lwowie, który znajdował się pod zaborem austriackim wciąż unosi się aura wiedeńskości – kultura picia i produkcji czekolady oraz kawy, a to wszystko w nietuzinkowych kawiarniach, zlokalizowanych w architektonicznie niebanalnych kamienicach, przy akompaniamencie muzyki klasycznej.

Dlatego będąc we Lwowie trzeba spróbować ichniej kawy i czekolady. A że ładnie wyglądają, i doskonale smakują to na prezent z podróży albo lokalny zakup do domu nadadzą się wyśmienicie. Po kawę udajemy się do Kopalni Kawy. Trzeba liczyć się z tym, że mogą być tam długie kolejki, bowiem lokal ten to największa lwowska kawiarnia poświęcona historii kawy we Lwowie. Ta została tutaj sprowadzona pod koniec XVII wieku przez ciekawą personę jaką był Jerzy Kulczycki. Nie dziwne, że przemycił kulturę picia kawy na swoją rodzinną ziemię, ponieważ wcześniej założył w Wiedniu jedną z pierwszych kawiarni. W Lvivskiej Kopalni Kawy ludzie w strojach górników wydobywają ziarna kawy z piwnicy, gdzie jest ona przechowywana, następnie dostarczają ją na górę do lokalu, osmażają i mielą. W sprzedaży jest kawa zarówno zmielona, jak i w ziarnach. Jej aromat czuć aż na zewnątrz kawiarni. Pachnie przepięknie!

Na czekoladową pauzę i zakupy zaprasza Lvivska Maysternia Shokoladu. Każda czekolada to ręczna robota wykonana na modłę belgijską. Na oczach odwiedzających powstają prawdziwe arcydzieła z różnym nadzieniem. Wizualnie bardzo atrakcyjne, dlatego rewelacyjnie nadają się na prezent z podróży. Można tu też wypić najlepszą gorącą czekoladę w mieście. Nie jest najlepsza na świecie, ale bardzo dobra na pewno.

Lwów to nie tylko austriacka kultura (choć dominuje), ale też polska. Świetnym zakupem ze Lwowa jest nalewka Baczewski. To legendarna marka. W Polsce w sprzedaży jest Wódka Monopolowa J.A. Baczewski, jednak to właśnie nalewka stanowi lwowski unikat i tu naciąga owocami w ogromnych gąsiorach. Można ją kupić w rewelacyjnej restauracji serwującej kuchnię galicyjską – Baczewskich. To tuż na rynku (Shevska 8). Nalewek do wyboru jest mnóstwo – malinowa, różana, orzechowa, agrestowa i wiele innych. Butelki mają gustowny design, koszt jednej to około 16 zł.

Marka ma bogatą historię, sięgającą 1782 roku. To wtedy pod Lwowem rodzina Baczewskich założyła pierwszą destylarnię. Ich trunki były doceniane przez austro-węgierskie władze, które nadały im tytuł Cesarskiego i Królewskiego Dostawcy Dworu, gościły też na dyplomatycznych stołach zarówno w czasie austriackiego zaboru, jak i za II RP. Naprawdę warto!

 

8. Wódka Khortytsa Ice

Ukraińskie wódki to jeden z najczęstszych zakupów przywożonych do Polski. Moim znajomym doradzali w wyborze Ukraińcy. Jeden mówił, że najlepsza Kozacka Rada, drugi, że Khortytsa. Ale gdy koledzy odkryli na półce świecącą wódkę, wybór był prosty – Khortytsa Ice. Jej butelka zmienia kolor pod wpływem temperatury, niebieska barwa oznacza temperaturę idealną do spożycia.

9. Kwas chlebowy

Ja zostanę przy kwasie chlebowym! Najlepiej smakuje ten prosto z żółtych beczek, które jeszcze kilka lat temu masowo stały latem na kijowskich ulicach. Sprzedają z nich kwas w kubeczkach, ale jeśli przyjdziesz ze swoją butelką, bez problemów naleją Ci do pełna. Zawsze też możesz kupić go w sklepach, w których znajdziesz naprawdę dużo ciekawych rzeczy, które warto przywieźć do Polski. Kwas albo się uwielbia, albo nie cierpi. Spróbuj! Warto też porównać kwas ukraiński z białoruskim czy litewskim.

10. Słodkie serki

Delikatne, mleczne, rozpływające się w ustach serki pokryte czekoladową glazurą, z nadzieniem śmietankowym, owocowym czy toffi. Opcji jest wiele, a wszystkie są pyszne. Świetny deser. Serki te znajdziecie w sklepach tuż przy mlecznych produktach. Dostępne również w Rosji, Białorusi i Litwie. Mam porównanie tylko z litewskimi, które smakowały mi jakoś sztucznie.

To tylko 10 rzeczy, które warto przywieźć z Ukrainy. Jest ich zdecydowanie więcej. Długo mogłabym opisywać wspaniałe mieszanki ziół karpackich, które w zachodniej Ukrainie podawane są w restauracjach jako herbaty. Albo pasty z papryki, pomidorów i bakłażanów – czyli różne ajwary i adżyki, które przywędrowały tu z Kaukazu i Bałkanów. Ukraińcy robią je własnoręcznie w domowych warunkach, ale szeroki ich zasób znajdziesz w słoikach w sklepach. To taki lokalny odpowiednik włoskich sosów. Zakupy polecam robić w supermarkecie Billa, a nie w małych mahazynah, gdzie wybór będzie dość ograniczony. O papierosach nawet nie wspomniałam, bo szkoda Waszego zdrowia. Ale niech tam, może ktoś dorobi się kokosów na handlu w akademiku!

Jedna osoba dorosła może wywieźć bez płacenia cła i akcyzy 40 sztuk papierosów lub 10 cygar lub 50 gram tytoniu. Co do alkoholu – masz prawo do wywiezienia 5 litrów piwa lub 2 litrów wina niemusującego lub 1 litra alkoholu wysokoprocentowego (>22%). A skoro wspomniałam o wielu artykułach spożywczych, trzeba pamiętać, że łącznie nie mogą one przekroczyć wartości 200€ przy jednoczesnym zachowaniu limitu 2 kg na jeden artykuł (lub jedno opakowanie jeśli jest większe niż 2 kg). Czyli – jeśli kupujesz kawę – możesz wziąć na przykład 2 opakowania po 1 kg lub jedno opakowanie, jeśli waży ono, dajmy na to, 3 kg.

A co Wam najbardziej spodobało się w Ukrainie lub najbardziej zasmakowało? Ja gdybym mogła wywozić coś taczkami to chyba byłoby to ukraińskie mleko kondensowane (згущене молоко). Lepszego nie jadłam, nie smakuje sztucznie, a posmarowane nim wafle to coś pysznego! No i jeszcze torcik kijowski…

Facebook Comments
Autorką zdjęć jest Anna Bielecka. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©
  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
Anna Bielecka

Niebawem absolwentka Stosunków Międzynarodowych ze specjalizacją Dyplomacja Współczesna oraz Studiów Wschodnich na Uniwersytecie Warszawskim. W czasie wyborów - obserwatorka OBWE. Prowadzi bloga podróżniczego: petrykivka.pl. Pasjonatka pielmieni i etnicznego wzornictwa.

ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY