Czy Ukraińcy powinni prosić o wybaczenie naród żydowski za udział w Holokauście? – to pytanie co jakiś czas wraca do ukraińskiej debaty publicznej. I dobrze, że tak się dzieje. Ostatnio mierzył się z tym tematem znany ukraiński dziennikarz Wachtang Kipiani, redaktor portalu Istorichna Pravda. I choć sam artykuł Kipianiego nie jest tekstem przełomowym, to jednak dotyka niezwykle ważnej i zarazem bardzo delikatnej kwestii stosunków ukraińsko-żydowskich.

Żydowscy muzycy z Rohatynii w 1912; autor: nieznany; źródło: commons.wikimedia.org
Niestety, najczęściej dyskusje dotyczące stosunków ukraińsko-żydowskich i kwestii proszenia o przebaczenie pełne są oskarżeń o antysemityzm – bądź z drugiej strony – o ukrainofobię. I na tym często koniec. Szkoda … w końcu to rzecz niezmiernie ważna, która dotyka spraw fundamentalnych: wartości, tożsamości narodowej, ale również … kryzysu Europy. Kwestia żydowska na Ukrainie to nie tylko temat żydowskich pogromów: od powstania Chmielnickiego, poprzez pogromy roku 1881, potem Ukrainę wschodnią i centralną podczas I wojny światowej aż po Galicję ostatniej wojny, ale to również odpowiedź na pytanie o wartości i gotowość do dokonania rozliczenia z własną historią. Oczywiście, pamiętając o kontekście tamtych wydarzeń: o wojnach, terrorze i ideologii, której część Ukraińców dała się zwieźć. Ale to wciąż, niestety, ziemie ukraińskie były również świadkami historii światowego antysemityzmu.
Przeprosiny już były
Najpierw jednak o samym wybaczeniu. Leonid Krawczuk (pierwszy prezydent Ukrainy) – jak sam mówił w nadawanym we wrześniu ubiegłego roku popularnym programie telewizyjnym „Szuster show” – jeszcze w 1991 roku przepraszał naród żydowski. Wówczas, jako przewodniczący Rady Najwyższej Ukraińskiej SRR brał udział w uroczystościach upamiętniających tragedię w Babim Jarze. Krawczuk powołuje się również na swoją wizytę w Izraelu, gdzie już jako prezydent Ukrainy przepraszał w Knesecie naród żydowski.
Jednak pojawia się pewien problem. Prezydent Krawczuk niby przeprosił, ale mało kto o tym wie. Ot, chociażby Jarosław Hrycak, dobrze znany w Polsce ukraiński historyk, którego trudno podejrzewać o ignorancję w tym temacie, w wydanej kilka lat temu książce o Ukrainie w ogóle nie wspomina o przeprosinach Krawczuka. Co więcej, domaga się prośby o wybaczenie. Ci z nas, którzy wierzą w misję i odpowiedzialność intelektualistów, powinni przeprosić Żydów w imieniu narodu ukraińskiego. Hrycak mówi jasno – zbiorowa odpowiedzialność jako aksjomat, a potem dopiero kontekst i specyfika, niełatwych przecież, ukraińsko-żydowskich relacji. I kieruje zarzuty pod adresem prezydenta Juszczenki, który w 2007 roku był z oficjalną wizytą w Izraelu i nie użył słowa „przepraszam”.
Świadomość przebaczenia i wiele do zrobienia
Rzecz nie idzie zatem o gesty, czy słowo „przepraszam”, bo przecież Krawczuk już przeprosił, ale o przepracowanie trudnej historii i świadomość rozliczenia się z nią. Co ciekawe – wspomniany program, w którym wystąpił Krawczuk zaczął się od pytania skierowanego do publiczności: „Czy Ukraina powinna przeprosić naród żydowski za udział w holokauście?”, 75% odpowiedziało, że tak. Kipiani, podejmując ten temat, pyta – kto miałby to zrobić? Chyba nie skompromitowany prezydent Janukowycz – odpowiada – taki gest nie byłby wiele wart. Ukraiński dziennikarz, pisząc o przebaczeniu, powołuje się na słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich i pyta, czy nie jest to zadanie dla hierarchów ukraińskich cerkwi: patriarchy Filareta, metropolity Wołodymyra, arcybiskupa Swiatosława i kardynała Huzara.

Żydowski kirkut w Buczaczu; autor: Roman Zacharij; źródło: commons.wikimedia.org
Mówiąc o stosunkach ukraińsko-żydowskich trzeba pamiętać, że wiele jest jeszcze do zrobienia. W końcu w Europie Wschodniej istniały dwie wielkie wspólnoty żydowskie: w Polsce i na Ukrainie. A przez lata nikt się tym nie zajmował. W czasach sowieckich, poza krótkim okresem lat 20., kwestia żydowska była tematem tabu, wyjątek stanowią niektórzy historycy i działacze ukraińskiej diaspory. Dopiero lata 90. przynoszą pewną zmianę, ale wciąż najważniejsze prace poświęcone tej tematyce powstają poza Ukrainą. W tym kontekście ciekawa jest postać francuskiego księdza Patricka Desbois – „księdza od ukraińskich Żydów”. To on założył we Francji instytut Yahad – In unum, który zajmuje się dokumentowaniem losów Żydów Europy Środkowo-Wschodniej. Gdy pod koniec lat 90. ks. Desbois przyjechał na Ukrainę, by szukać masowych żydowskich grobów oraz świadków ich powstania, okazało się, że był pierwszym, który zapytał mieszkańców ukraińskich wiosek o to, co się w nich działo.
Od wybaczenia do integracji
Temat rozliczenia z własną historią, choć przez wielu spychany na margines, jest niezmiernie ważny. Pozwala nie tylko zadać pytanie o tożsamość, ale również przypomina, gdzie leżą źródła dzisiejszej Europy. Po pierwsze, to kwestia dojrzałości. Znamienne, Andrij Portnow swój krótki tekst o holokauście w ukraińskiej pamięci i polityce zatytułował: „Czy Ukraina jest gotowa wydorośleć?„. Bo rzeczywiście, kwestią dojrzałości jest uderzenie się we własne piersi, przyznanie do winy i powiedzenie „przepraszam”. A po drugie, odpowiedź na pytanie: do jakiego świata chcielibyśmy należeć? Bo przecież Unia Europejska, choć dziś niestety coraz częściej szukająca uzasadnienia w rachunku ekonomicznym, powstała przecież, jako odpowiedź na doświadczenie wojny i obietnicę … „nigdy więcej”. I to nie dlatego, że Żydów na Ukrainie już prawie nie ma.