Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Konstanty Chodkowski

Polska: Cztery spojrzenia na Marsz Niepodległości

Przez ostanie parę lat listopadowy obraz medialny z Polski to zadymy, dewastacja miasta, nacjonaliści na ulicach, manifestowanie ksenofobii, homofonii, postaw antyunijnych, antyrządowych i rusofobii – czyli Marsz Niepodległości w dniu upamiętniającym odzyskanie suwerenności przez Polskę w 1918 roku.

Jest tylko jeden fakt, który tegoroczny Marsz Niepodległości unaocznił i co do którego Polacy nie mają dziś wątpliwości: jego idea polega na zgromadzeniu tłumu jedenastego dnia listopada i przeprowadzeniu go z punktu A do punktu B.

Wszystkie pozostałe aspekty wydarzenia pozostają przedmiotem niekończącego się sporu i pokazują rozłamy w łonie organizatorów. W mocy pozostaje powiedzenie, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy (albo więcej) zdania.

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2015 roku. Autor: Felix Blatt, źródło: eastbook.eu

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2015 roku. Autor: Felix Blatt, źródło: eastbook.eu

  1.    Patrioci, narodowcy, nacjonaliści czy faszyści?

Pierwszy spór dotyczy (auto)definicji.

Uczestnicy Marszu lubią mówić o sobie „polscy patrioci”, jednak określenie to oburza pretendentów do tej nazwy, którzy ze środowiskiem organizującym Marsz nie chcą mieć nic wspólnego. Wtedy do dyskusji włączają się eksperci – socjolodzy i politolodzy – spostrzegając, że patriotyzm odnosi się raczej do postawy propaństwowej, a tymczasem uczestnicy marszu skupiają się na celebracji tożsamości etnicznej. Proponuje się więc stosowanie pojęcia „narodowcy”.

To z kolei, pomimo iż przypada do gustu organizatorom Marszu Niepodległości, okazuje się zdradliwie przypominać negatywnie nacechowane pojęcie „nacjonalisty”, a „narodowiec” to tylko politycznie poprawna nazwa nacjonalisty, a skoro tak, to powinniśmy mówić, jak jest, i nazywać ich nacjonalistami.

Narodowcom nie po drodze z łatką nacjonalistów – w powszechnej opinii nacjonalisty do faszysty krótka jest droga. Tego drugiego pojęcia chętnie używają lewicowi i liberalni krytycy Marszu, podkreślając radykalne intencje przedsięwzięcia. To na ogół powoduje oburzenie wśród uczestników, którzy w reakcji wracają do lansowania się jako „patrioci”. I tak cała awantura z nazewnictwem zatacza pełne koło.

  1.    Chuligani z kibolami czy matki z dziećmi?

Drugi problem to (auto)identyfikacja.

W ostatnich latach Marsze Niepodległości kończyły się walkami z policją. W mainstreamowych mediach i pamięci pozostają obrazki głównie chuliganów i kiboli na ulicach. Organizatorzy równolegle przekonują, że w manifestacji brały udział przede wszystkim rodziny, kobiety z dziećmi, duchowni i studenci.  Co znamienne, w relacji obu stron kibole nie idą z dziećmi ani chuligani z kobietami. Widać uczestnicy ustawiają się w kolumnie marszu tak, że ujęcie wszystkich na jednym zdjęciu jest niemożliwe.

  1.    Incydenty, regularne zamieszki czy policyjne prowokacje?

Trzecia kwestia to spór o źródło fenomenu zadym.

Nie ma zgody co do tego, kto i z jakiego powodu prowokuje towarzyszące kolejnym marszom zamieszki. Obraz płynący z ekranów telewizorów wskazuje na nacjonalistycznie nastawioną, radykalną młodzież popychaną do agresji przez ekstremalną ideologię. To jednak kłóci się z relacjami wielu uczestników marszów, którzy tłumaczą, że problemy powodują niezwiązani z marszem chuligani szukający okazji do rozróby. Jak wyjaśniają – bojówkarze nie mają związku z organizatorami i są traktowani jako margines.

Nikt jednak nie potrafi sensownie wytłumaczyć jak to się dzieje, że „margines” objawia się na warszawskich ulicach co roku 11 listopada i to zawsze nieopodal miejsc, którymi właśnie przechodzi Marsz Niepodległości.

Wyjaśnienia w tej sprawie wielokrotnie przedstawiali organizatorzy marszu, zrzucając winę na „zamaskowanych policyjnych prowokatorów”, którzy mieli być odpowiedzialni za większość dotychczasowych skandali. I brzmiałoby to jak śmieszny żart, gdyby nie tzw. „taśm prawdy”, na których nagrano poufne rozmowy polskich polityków. Niektóre polskie media zinterpretowały pewne fragmenty jako przyznanie, że akcja spalenia budki strażniczej pod ambasadą Federacji Rosyjskiej podczas Marszu w 2013 roku miała zostać dokonana przez funkcjonariuszy polskich służb.

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2015 roku. Autor: Felix Blatt, źródło: eastbook.eu

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2015 roku. Autor: Felix Blatt, źródło: eastbook.eu

  1.    Śmiesznie czy strasznie?

Okazuje się, że Marsz Niepodległości zapisał się w historii polski jako forma narodowej rozrywki Polaków. Oczywiście najwięcej emocji dostarcza bezpośrednie uczestnictwo w marszu. Tę formę spędzania czasu wybiera jednak regularnie jedynie około kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy obywateli, którym towarzyszą media. Pozostali preferują uczestnictwo pośrednie, tj. oglądanie relacji w Internecie i telewizji, prawdopodobnie jako substytut dobrego kina akcji. W tej sferze polska kinematografia nie odnotowuje większych sukcesów, a jak wiadomo – na bezrybiu i rak ryba.

Znamienną rolę odgrywa również Internet, o którym mówi się, że nie bierze jeńców. Internauci bezwzględnie obśmiewają kolejne marsze, choć z drugiej strony ich uczestnicy dają im ku temu powody. Wyrywanie „prowokującej kostki brukowej”, walki z „czerwonym tramwajem” czy zmagania z „lewackim drzewkiem” co roku wzbogacają polską memografię (tu, w przeciwieństwie do sztuki kinowej, Polska ma o wiele więcej do zaoferowania).

Zarazem stwierdzenie, że wszystko dzieje się tylko dla zabawy, nie do końca jest zgodne z prawdą. Przeciwnie – marsze dzieją się na poważnie i są jednym z powodów, dla których Dzień Niepodległości nie kojarzy się Polakom z niczym pozytywnym.

***

Święto odzyskania państwa polskiego w tym roku stało się smutne, wbrew założeniom jego twórców. I trudno nie odnieść wrażenia, że poczucie humoru, z jakim opowiada się o Marszu Niepodległości w Polsce, jest tylko reakcją obronną na obawy zwykłych obywateli, jakie towarzyszą pomysłom wyjścia na ulice 11 listopada…

***

Od redakcji: Tekst powstał w ramach serii „Zrozumieć polski Dzień Niepodległości” i pojawi się na Eastbook.eu w wersji rosyjskojęzycznej.

11 listopada – bardzo polski dzień

Obcokrajowiec patrzy na 11 listopada

Facebook Comments
  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr

Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Nieprzejednany ukrainofil. W marcu 2014 r. rzucił studia w Moskwie na znak protestu wobec aneksji Krymu. Woli być "w" niż "na" Ukrainie.

ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY