Rosyjskie media znajdują się na wojnie. Dziennikarze w Rosji nie są zwykłymi korespondentami na Ukrainie. Sposób relacjonowania ukraińskiego kryzysu i budowana przez nich narracja wydarzeń – zaskakująco zgodna z polityką Kremla – sprawia, że stali się oni aktywnymi uczestnikami konfliktu. Ich zaangażowanie i poświęcenie zostało docenione przez Władimira Putina.

Parada wojskowa z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Źródło: wikimedia.org1
Oddziały medialnego przeznaczenia
Na Ukrainie trwa wojna. Nie jest to jednak konflikt znany nam dotychczas w historii (przeczytaj: Wojna nowego typu, czyli rosyjski sposób na Ukrainę). Zamiast formalnych sił zbrojnych występują „zielone ludziki”, „separatyści”, „aktywiści”, „działacze” i „przedstawiciele lokalnej samoobrony”. Słowem wszyscy, oprócz zawodowych żołnierzy. Mimo to strącane są śmigłowce, ludzie zabijani są strzałami z karabinów snajperskich, budynki organów publicznych zajmowane są w sposób przypominający działania komandosów. Dzielni mieszkańcy wschodniej Ukrainy walczą o swoje prawa z faszystowską juntą, która przejęła władze w Kijowie. Mieszkańcy w Rosji (i nie tylko w Rosji!) nie mają co do tego wątpliwości, ponieważ dba o to doborowa jednostka profesjonalistów działająca na odcinku medialnym.
Misterna „maskirowka” nie udała by się bez specjalnych oddziałów osłaniających akcje rosyjskich specnazowców. Medialnym przykryciem działań Federacji Rosyjskiej na Ukrainie zajmują się bataliony wiernych i doskonale wyszkolonych specjalistów od propagandy. Ich dziełem są setki materiałów radiowych i telewizyjnych: relacji, reportaży, wywiadów i analiz, którymi ostrzeliwują widzów z ekranów telewizorów i głośników radioodbiorników. Nie brakuje ich także w internecie, gdzie rosyjska narracja dzielnie walczy z wersją wydarzeń kolportowaną przez „zachodnich manipulatorów”.
Tajny dekret
Wojna potrzebuje bohaterów, którzy będą uwiarygodniać słuszność sprawy za którą toczy się krwawy bój. Nagrody i medale to nie tylko docenienie poświęcenia i ofiarności wykazanej w walce przez bojowników, to także uznanie ich działań za obowiązujący wzór do naśladowania. Przyznane przez Władimira Putina odznaczenia „za wysoki profesjonalizm i obiektywizm podczas relacjonowania wydarzeń w Republice Krymskiej” to jasny sygnał dla całego środowiska dziennikarskiego w Rosji – taki jest standard przekazu medialnego, do którego należy się stosować. Te media, które odbiegają od jedynie słusznego sposobu informowania społeczeństwa nie mogą liczyć na pobłażanie, w warunkach konfliktu nie ma miejsca na bezstronność i neutralność. Nie trudno jest więc zostać oskarżonym o zdradę (przeczytaj: Kreml napada na internet).
Mimo, że medialna armia Putina nie jest tajna (wystarczy włączyć rosyjską telewizję), to dekretu nr 269 przyznającego nagrody dla dziennikarzy relacjonujących wydarzenia na Krymie próżno szukać wśród oficjalnych dokumentów publikowanych na stronie prezydenta Federacji Rosyjskiej. Według informacji serwisu „Vedomosti” (przesyłanej następnie przez inne media, m.in. państwową agencję informacyjną Interfax) decyzja o przyznaniu nagród została podpisana przez prezydenta Rosji 22 kwietnia, ale wśród dekretów podpisanych w tym dniu dociekliwi mogą znaleźć dekret nr 268 (O rehabilitacji narodów) i nr 270 (O zmianach w organach kontroli przepływu narkotyków). Treść dokumentu nr 269 została utajniona. Czyżby rosyjscy reporterzy w służbie Kremla też działali niczym „zielone ludziki” – anonimowo, bez emblematów i oznaczeń identyfikujących oddział (ośrodek medialny)?
„Bohaterowie”
Mimo to rosyjskim mediom udało się zdobyć informacje o najbardziej zasłużonych dla Rosji propagandzistach. Według informatora serwisu „Vedomosti” nagrodzonych zostało ponad 300 dziennikarzy, w tym około 90 korespondentów. Liczba uhonorowanych wysokimi państwowymi odznaczeniami jest imponująca – dla porównania po wojnie z Gruzją w 2008 roku odznaczonych przez rosyjskie władze zostało jedynie 11 reporterów. Wśród relacjonujących wydarzenia na Krymie dziennikarzy około 100 jest pracownikami rosyjskiego radia i telewizji państwowej „Rassija”, 60 z Kanału 1, a kilkudziesięciu NTV, Russia Today i Life News. Jak można się domyślać na liście uhonorowanych nie figurują nazwiska żadnych dziennikarzy z niezależnych mediów – telewizji „Deszcz” czy radia „Echo Moskwy”.
Wśród nagrodzonych znalazły się też osoby szczególnie zasłużone. Dyrektor stacji NTV Władimir Kulistikow został dodatkowo odznaczony orderem „Za Zasługi dla Społeczeństwa 2. stopnia”. „Ordery Przyjaźni” odbiorą m. in. popularni prezenterzy telewizyjni, z kolei „Order Aleksandra Newskiego” trafi m. in. do redaktora naczelnego „Komsomolskiej Prawdy”. Część z przyznanych odznaczeń wiąże się z finansowymi gratyfikacjami (miesięcznych dopłat do wynagrodzenia w wysokości od 330 do 415% bazowej pensji), a nawet kilkukrotnie wyższą emeryturą oraz szeregiem innych przywilejów (np. odznaczenia są brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji przez sąd o objęciu amnestią w razie wyroku skazującego).
Zagłuszyć ból
Przyznanie nagród dziennikarzom skomentował w artykule zatytułowanym „Kłamstwa nie bolą” Dmitrij Głuchowski, znany w Rosji reportażysta i pisarz.
Tak, to wy chłopcy wszystko załatwiliście. Na Kremlu wymyślili, a wy załatwiliście. Każdy z was, kto nie chciał zmieniać pracy. Każdy z was, kto bał się obniżenia pensji. Kto po prostu nie umiał przeciwstawić się swojemu szefowi. Kto przekonał sam siebie, że ma rację. „Uprzejmi ludzie” – oddziały specjalne GRU – być może i nikogo nie zabili. To wy zabijaliście. Nie będzie wam łatwo z tym żyć. Dlatego lepiej siebie okłamywać, tak jak okłamywaliście innych. Dlatego lepiej się naszprycować i zapomnieć. Wasze medaliki to nie nagrody. To Putin rozdaje wam morfinę w strzykawkach.
Głuchowski zapomniał tylko dodać, że w tym wypadku ofiarą nałogu dziennikarzy jest rosyjskie społeczeństwo, a leczenie odwykowe, nierzadko wymagające długotrwałej i bolesnej terapii, wymaga zgody samego uzależnionego.
Przeczytaj również:
Od tego się zaczęła rosyjska reforma mediów: Rosyjskie media dostały w RIA I Rosyjskie media przygotowują Rosjan do wojny I Dlaczego warto oglądać rosyjską propagandę I Kreml napada na internet
Smutno to pisać, ale polskie media są również zakłamane, teraz trochę się opanowały w swojej paranoi, ale przez lata podsycały atmosferę „wyboru” i jakiegoś rzekomego „konfliktu”. To media w Polsce, zohydzały Ukrainę jako samodzielne, niepodległe państwo, które nie chce ani do UE, ani do UC. Eastbook i inne media czy serwisy „okołowschodnie” też dorzuciły swoje 3 grosze. Uderzcie się w pierś, a potem krytykujcie innych. Od początku pisałem i ostrzegałem – dajcie spokój sąsiadom, niech sobie żyją tak jak chcą, nie zaciągajcie ich tam, gdzie nie chcą (czyli do UE, NATO, generalnie, „na Zachód”), bo to się źle skończy, ale to było jak rzucanie słów na wiatr. Pijcie teraz to stęchłe piwo, które nieudolnie nawarzyliście. Smacznego i na zdrowie.