Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Lukasz Szoszkiewicz

Białoruś: Czas na reformę mediów

Organizacja Xindex: the voice of free expression, zajmująca się monitorowaniem przestrzegania wolności słowa, właśnie opublikowała raport „Białoruś: Czas na reformę mediów”, który prezentuje trudną sytuację wolnych mediów i niezależnych białoruskich dziennikarzy.

Mińsk rzeźba, Białoruś, autor: Marc Veraart, źródło: flickr.com

Mińsk rzeźba, Białoruś, autor: Marc Veraart, źródło: flickr.com

Według zeszłorocznych rankingów wolności mediów sporządzonych przez organizacje Reporterzy bez Granic i Freedom House Białoruś została sklasyfikowana na miejscach odpowiednio 157 (na 179) oraz 193 (na 197). Jak podają autorzy raportu, powołując się na białoruskie organizacje broniące praw człowieka, w tamtejszych więzieniach przebywa obecnie jedenastu więźniów politycznych.

Prasa i telewizja

Jak czytamy w raporcie, głównym źródłem czerpania informacji przez Białorusinów są wiadomości telewizyjne, które docierają do 98,4% osób w wieku powyżej piętnastu lat. Na 262 zarejestrowanych stacji telewizyjnych i radiowych aż 178 stanowi własność państwa (co stanowi 68% ogółu). W kraju nie funkcjonuje obecnie żaden niezależny nadawca – stacje niezależne mają swoje redakcje poza granicami państwa. Na przykład kanał telewizyjny Belsat jest nadawany z Polski, po tym jak białoruskie władze zabroniły otwarcia biura na terenie kraju. Autorzy artykułu zauważają niewielkie światełko w tunelu w postaci decyzji dotyczącej otworzenia redakcji Euroradia w Mińsku. W 2012 roku Euroradio było najpopularniejszą stacją zagraniczną nadawaną w kraju – słuchało go 3,3% białoruskich słuchaczy.

Zupełnie inaczej niż w sektorze telewizyjno-radiowym wyglądają proporcje własnościowe na rynku prasy drukowanej – większość, bo aż 1146 z 1556 wydawnictw, znajduje się poza orbitą państwowego budżetu. Niemniej na rynku (zarówno krajowym jak i w poszczególnych regionach) funkcjonuje niewiele (mniej niż 30) czasopism podejmujących tematykę społeczną i polityczną. Z kolei rządowe subsydia dla państwowych dzienników wyniosą w 2014 roku około 20 milionów złotych. Autorzy raportu wskazują, że odnotowano praktyki polegające na wyższych kosztach sprzedaży papieru i druku dla niezależnych mediów.

Autorzy raportu zauważają również, że zdarzają się bezpośrednie interwencje urzędników państwowych w celu ograniczenia sprzedaży poszczególnych tytułów. W okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w 2006 roku kilkadziesiąt tytułów zostało wykluczonych z katalogu Poczty Białoruskiej i sieci sprzedaży Belsayuzdruk. Oficjalnym powodem odmowy władze czynią zazwyczaj „nieprzejrzystość finansową” wydawców.

Wolność w internecie

Problem z publikacją czasopism drukowanych w pewnym stopniu rozwiązuje internet, do którego przenosi się część niezależnych mediów. Szacuje się, że 4,85 miliona Białorusinów w wieku powyżej 15 lat ma dostęp do internetu, a 80% z nich korzysta z niego co najmniej raz dziennie. Internet pokazuje, że Białorusini są świadomi prorządowej propagandy w telewizji czy prasie – niezależne media cieszą się w internecie większą popularnością niż państwowe tuby propagandowe. Na dziesięć najpopularniejszych portali informacyjnych wśród Białorusinów w listopadzie 2013 roku aż sześć pozostawało niezależnych, trzy były zasilane kapitałem rosyjskim i tylko serwis stacji telewizyjnej CTV (ctv.by) reprezentował media państwowe. Autorzy raportu zwracają uwagę na duży udział rosyjskich portali w białoruskim rynku internetowym – aż cztery na sześć najpopularniejszych portali wśród Białorusinów jest rosyjskie, m.in. Mail.ru (odpowiednik naszego Onetu, Interii lub Wirtualnej Polski), Yandex.ru (odpowiednik Google’a), a także portal społecznościowy Vkontakte (odpowiednik Facebooka), z którego korzysta 72,5% białoruskich internautów.

W raporcie zebrano informacje publikowane przez sześć transparentnych portali internetowych oraz gazet (trzech państwowych i trzech niezależnych) i porównując je wysunięto wniosek, że największą różnicą pomiędzy pro- i antyrządowymi mediami jest poruszanie kwestii związanych z prawami człowieka na Białorusi oraz dostrzeganie inicjatyw społecznych oraz działalności opozycji. Największa państwowa agencja informacyjna BELTA opublikowała w miesiącu tylko dwa artykuły na te tematy, podczas gdy prywatna BelaPAN aż 63. Z niemalże identyczną częstotliwością informowano o Unii Celnej i współpracy z Rosją (odpowiednio 62 i 63), niezależna BelaPAN znacznie chętniej rozpisywała się o Unii Europejskiej i Partnerstwie Wschodnim (42 do 22), z kolei państwowa BELTA częściej informowała o współpracy z państwami trzecimi takimi jak Ekwador, Chiny, Syria czy Kuba (23 do 7).

Ograniczanie wolności mediów w świetle prawa

Flagi Białorusi w Warszawie, 2008, autor: covilha, źródło: flickr.com

Flagi Białorusi w Warszawie, 2008, autor: covilha, źródło: flickr.com

Ramy prawne wolności mediów wyznacza przyjęta na początku 2008 roku ustawa Prawo środków masowego przekazu. Zgodnie z art. 13 ustawy wydawcy publikacji drukowanych o nakładzie większym niż 299 kopii (w przypadku materiałów audio i wideo próg wynosi 10 kopii utworu) muszą przejść dwustopniową procedurę rejestracji – najpierw zorganizować się jako osoba prawna, a następnie zostać wpisanym do rejestru mediów.

Jako główną barierę dla wolności prasy autorzy raportu wskazują wymóg posiadania wyższego wykształcenia oraz co najmniej pięcioletniego doświadczenia przez redaktorów zakładanej gazety. Na przestrzeni lat 2010-2012 Ministerstwo Informacji wydało 105 odpowiedzi odmownych rejestracji potencjalnych wydawców jako mediów.

Autorzy przytaczają również art. 51 ustawy, zgodnie z którym Minister Informacji lub prokurator może złożyć do sądu wniosek o zamknięcie przedsiębiorstwa medialnego po uprzednim wydaniu dwóch (a w niektórych przypadkach nawet jednego) pisemnych ostrzeżeń w sprawie naruszeń, nawet tych najmniejszych. Jak to prawo jest wykorzystywane w praktyce? W latach 2010-2012 Minister Informacji wystosował 180 oficjalnych ostrzeżeń, w wyniku czego nad dwiema niezależnymi gazetami, Narodnają Wolą oraz Naszą Niwą, zawisło widmo zamknięcia. Sprawy sądowe wydawców tych dwóch gazet zostały opisane w raporcie w ramach obszernych case studies.

Na Białorusi wciąż brakuje aktów o randze ustawy, które regulowałyby działalność mediów w internecie. Co prawda ustawa Prawo środków masowego przekazu z 2008 roku nakazuje rejestrowanie „środków masowego przekazu rozpowszechnianych przez internet”, jednakże nie zawiera ich definicji. W związku z tym władza wypełnia lukę prawną wydając akty niższego rzędu, a to sprzyja niepewności prawa i stwarza duże pole do nadużyć. Autorzy raportu punktują nieukonstytuowane ustawowo wymogi, jakie musza spełniać dzisiaj wydawcy internetowi:

  • białoruskie portale świadczące usługi dla obywateli Białorusi muszą znajdować się pod domeną .by i być fizycznie hostowane na serwerach znajdujących się w granicach państwa,
  • klienci kafejek internetowych są zobowiązani wylegitymować się przed skorzystaniem z internetu,
  • dostawcy internetu sa zobowiązani do instalacji systemu SORM (Sistema Operativno-Rozysknykh Meropriyatii), z którego korzysta policja; muszą ponadto przechowywać dane o aktywności klientów,
  • istnieje tzw. „lista ograniczonego dostępu” – dostęp do stron internetowych, które na nią trafią, jest niemożliwy z poziomu komputerów znajdujących się w biurach państwowych organów, instytucji edukacyjnych, bibliotek publicznych itp.

W czasie tworzenia raportu władze Białorusi prowadziły prace nad zmianą prawa, aby najbardziej wpływowe media internetowe zyskały status środków masowego przekazu.

Cały raport można znaleźć tutaj.

 

Przeczytaj również:

Z Białorusi daleko do Kijowa – dlaczego w Białorusi nie powstał Euromajdan?

MŚ w Hokeja na Lodzie po białorusku

Do Białorusi bez wiz

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
0
  • w Eastbook.eu od2013 Dec 6
  • Artykuły3
  • Komentarze0

Dziennikarz i bloger, najchętniej podróżujący po Europie Środkowo-Wschodniej i Kaukazie Południowym. Publikował m.in. w Dużym Formacie, Tygodniku Powszechnym i National Geographic Traveler. Współautor pierwszego polskiego reportażu o Chinach z perspektywy couchsurfera „Chiny od A do Z. Państwo Środka na każdą kieszeń”.

ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 0
Dodaj komentarz