Rosja uruchomiła kolejny front wojny gospodarczej z państwem o europejskich aspiracjach. Po Ukrainie rosyjska służba sanitarna wzięła na celownik Mołdawię, która podczas listopadowego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie ma szanse parafować umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Skutecznym narzędziem do przekonania Kiszyniowa o negatywnych skutkach takiego kroku ma być wprowadzenie embarga na import mołdawskich win do Rosji.

Lampka wina. Autor: gromgull. Źródło: flickr.com
Od niedawna wysiłki kremlowskiej dyplomacji skoncentrowane są na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Konkretnie – na fiasku tego spotkania. Po Ukrainie, wobec której rosyjska służba celna zaostrzyła kontrolę ukraińskich towarów wwożonych do Rosji, przyszedł czas na Mołdawię. W trakcie listopadowego szczytu Partnerstwa planowane jest parafowanie umowy stowarzyszeniowej z Unią, co ma być zwieńczeniem dotychczasowego, proeuropejskiego kursu władz w Kiszyniowie. Zamierzeniom tym przeciwna jest Moskwa, która przygotowała dla mołdawskiego państwa nieco inny scenariusz.
Podobnie jak w innych przypadkach (Rosja wprowadzała embargo na wyroby spożywcze m.in. z Polski, Litwy, Białorusi czy Ukrainy) na front obrony geopolitycznych interesów Rosji wysłany został Giennadij Oniszczenko, główny lekarz sanitarny Rosji. Rospotriebnadzor (rosyjska służba sanitarno-epidemiologiczna), który z uwagi na charakter swojej działalności w sferze międzynarodowej pełni de facto rolę jednego z departamentów rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, wprowadziła wczoraj (10.09.2013) zakaz importu wina z Mołdawii.
Oficjalną przyczyną są liczne skargi na jakość produktu – Embargo jest koniecznym krokiem, który podejmujemy niechętnie, lecz obecnie to jedyny sposób na rozwiązanie sytuacji – stwierdził Oniszczenko podkreślając, że strona rosyjska kilkukrotnie a bezskutecznie apelowała do mołdawskich partnerów, by poprawili jakość swojego trunku. Uderzenie w eksport win nie jest przypadkowe. Jego produkcja jest jednym z głównych sektorów mołdawskiej gospodarki. Połowa tejże produkcji jest eksportowana do Rosji, dokąd w 2013 roku trafiło już ponad 24 mln litrów wina.
Mołdawskie władze otwarcie wyrażają wątpliwości odnośnie prawdziwych przyczyn, które stoją za decyzją Rospotriebnadzoru. Tajemnicą poliszynela jest, że działanie rosyjskich służb to próba zniechęcania Kiszyniowa do integracji z Unią Europejską. – Musimy wyjaśnić, czy sprawa ma charakter wyłącznie techniczny, czy też jest motywowana politycznie – zastanawiał się dziś Waleriu Lazer, wicepremier i minister gospodarki Mołdawii. Podobnie wypowiadał się prezydent Nicolae Timofti: – Trudno powiedzieć, co posłużyło do podjęcia takiego kroku: czy jest to związane z jakością win, czy też ma to związek z przygotowaniami Mołdawii do szczytu w Wilnie.
Do sprawy odniósł się dziś także polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że politycznie motywowane bojkoty są wbrew zasadom i duchowi Światowej Organizacji Handlu, do której należy także Federacja Rosyjska. Minister Sikorski przypomniał, że mieszkańcom Rosji przez wiele lat smakowało także gruzińskie wino, ale gdy pojawiły się trudności polityczne, to okazało się trujące. – Teraz znowu jest smaczne. Ale w międzyczasie Gruzja wykorzystała tą szansę, ten przymus na zrobienie czegoś pozytywnego, to znaczy na znalezienie nowych rynków zbytu – powiedział Sikorski. Zdaniem Ministra podobne konsekwencje cała sprawa będzie miała dla Mołdawii: – To będzie bodziec do podniesienia jakości, do lepszego marketingu, do znalezienia rynku, a to są rzeczy, w których my jako Unia możemy być pomocni – stwierdził Sikorski.
Źródła: kommersant.md, moldpress.md, regnum.ru