Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Ales Lukashevich

Dobrobyt irlandzki na kredyt – wnioski dla Białorusi

Całkiem niedawno Białoruś przeżyła bezprecedensowy kryzys walutowy i zresetowanie cyklu gospodarczego opartego na iluzjach fałszywego dobrobytu. W 2011 roku spirala dewaluacji-inflacji przyczyniła się do dwukrotnego spadku dochodów Białorusinów, sparaliżowania małego i średniego biznesu, a także silnego nadwerężenia wiary elektoratu w model gospodarczy państwa białoruskiego. 

Кризис в Ирландии, источник: eurobserver.com

Kryzys w Irlandii, źródło: eurobserver.com

Po osiągnięciu względnej stabilizacji rynku walutowego zaniepokojone spojrzenia zarówno zwykłych obywateli jak i społeczności ekspertów skierowały się w stronę białoruskiego systemu bankowego, będącego najprawdopodobniej źródłem wstrząsów, które w najbliższym czasie znów wypadnie przeżyć Białorusi. W tym kontekście temat kryzysów bankowych, ostatnio wybuchających w różnych zakątkach globu, zyskuje dla białoruskich polityków szczególnego znaczenia. Zachęcam wobec tego czytelników Eastbook.eu do przyjrzenia się wadom białoruskiego modelu gospodarczego z perspektywy błędów i nierównowagi popełnionych przez jeden z najbardziej  do niedawna doskonale prosperujących krajów regionu europejskiego – Irlandii

Dynamiczny rozwój infrastruktury, przyjazne warunki dla międzynarodowego biznesu i wysokie pozycje w światowych rankingach przyciągały do Irlandii inwestorów z całego świata. Irlandia była postrzegana jako kraj solidny i niezawodny dla prowadzenia biznesu. W bankach Irlandii wielu Europejczyków trzymało oszczędności, w gospodarkę wyspy inwestował międzynarodowy biznes. Tymczasem państwo to stało się ofiarą nierównowagi strukturalnej oraz długów może nawet w większym stopniu niż Stany Zjednoczone.

Historia podtopienia

Między tak różnymi krajami jak Białoruś i Irlandia można wykazać jedną bardzo ważną paralelę. W „Kraju pod białymi skrzydłami”, również jak i na „Zielonej wyspie” elity rządzące poddały się pokusie utrzymywania swojej władzy kosztem fałszywego dobrobytu finansowanego ze źródeł zagranicznych. Fakt – w Irlandii podnoszeniu poziomu życia wyborców politykom od 2003 roku czynnie pomagały banki komercyjne. Przy milczącej zgodzie Dublinu były rozdawane tanie kredyty na prawo i na lewo, co doprowadziło do sytuacji, w której irlandzkie społeczeństwo stało się jednym z najbardziej zadłużonych na świecie. W warunkach masowego szaleństwa kredytowego menedżerzy banków zarabiali całe majątki: razem z rosnącą liczbą klientów i wielkością aktywów kredytowych rosły dochody i kapitał banków, a akcjonariusze banku hojnie nagradzali niezawodność i głupotę swoich menedżerów bezprecedensowymi nagrodami. Irlandzcy bankierzy razem z politykami beztrosko ignorowali ryzyka kredytowe i zagrożenia strategiczne związane z dominującą pozycją kapitału zagranicznego. Doprowadziło to do fiaska celtyckiego cudu. Nawet wysokie wydatki Irlandii na badania i naukę, których dotychczas opisywano jako przykład skutecznego wydatkowania dotacji europejskich, posłużyły, jak się okazało, przede wszystkim firmom zagranicznym, a nie krajowemu biznesowi. Zorientowany na eksport nowoczesny sektor IT mógłby stworzyć przeciwwagę dla dominujących korporacji międzynarodowych, lecz tego nie zrobił. Nawet przemysł komputerowy, który do niedawna był uważany za silnik nowoczesnego irlandzkiego przemysłu, okazał się wielkim rozczarowaniem – spółki, które odniosły największy sukces w tej dziedzinie, zostały przejęte przez międzynarodowych gigantów.

Sytuacja, w której znalazła się irlandzka gospodarka, budzi poważne wątpliwości odnośnie wytrzymałości i trwałości wzrostu gospodarczego opartego na inwestycjach zagranicznych, zarówno spekulacyjnych, jak i inwestycyjnych. Białoruscy kreatorzy polityki muszą mieć na uwadze, że zbyt szybki rozwój banków komercyjnych w warunkach słabego nadzoru finansowego i agresywnych praktyk inwestycyjnych – i w połączeniu z trwałą stymulacją popytu i wysoką zależnością od zagranicznych kredytów w okres niestabilności – kończy się niewypłacalnością. W wyniku kryzysu płynności (który, przede wszystkim, jest kryzysem zaufania) najpierw pękają bańki na rynku nieruchomości, które wyrosły w czasach dobrej spekulacyjnej koniunktury. Następnie w kolejce idą kapitały i bankrutujące banki. A potem upada reputacja kraju i korzystny klimat inwestycyjny. Tak więc kryzys rozpowszechnia się na cały sektor gospodarki kraju. Straty sektora finansowego przekładają się na nadmierne zadłużenie państwa i podatników. I tak w kółko: ta piosenka jest fajna – to puść ją jeszcze raz.

Scenariusz dla przyszłych władz Białorusi

Wyciągając wnioski z powyższej sytuacji, przed rozpoczęciem prywatyzacji banków państwowych przyszłe władze Białorusi powinny opracować jasne i skuteczne mechanizmy nadzoru i uważnej regulacji sektora finansowego, by ryzykowne praktyki banków nie stały się źródłem ryzyka systemowego dla całej gospodarki. To po pierwsze, a po drugie – przyszły białoruski rząd nie powinien tolerować niekontrolowanego wzrostu sektora bankowego, szczególnie w kontekście ograniczonych możliwości budżetowych i państwa w roli pożyczkodawcy ostatniej instancji. Po trzecie – władze białoruskie powinny z dużą ostrożnością traktować propozycje wstąpienia kraju do związków walutowych i nie popierać brania kredytów w walutach obcych przez obywateli. Jednocześnie powinny dbać o reputację białoruskiej waluty i trzymać ją na niskim poziomie inflacji, innymi słowy – zachęcać Białorusinów do posiadania aktywów finansowych w walucie krajowej. Po czwarte – nadzór finansowy Białorusi powinien w porę ograniczać aspiracje firm, gospodarstw domowych i banków do nagromadzenia nadmiernego zadłużenia. Po piąte – władze białoruskie powinny postrzegać inwestycje zagraniczne jako złych przyjaciół: dopóki trwa tendencja wzrostowa – są one z tobą, kiedy się potkniesz – pozostajesz sam.

Jesteśmy świadkami ciekawych zmian parytetu między polityką i gospodarką. Nadchodzi przewrót w klasycznej formule panowania i idei samego pojęcia władzy – instrumentem przymusu nie jest zagrożenie ekspansji gospodarczej, lecz ominięcie twojego kraju przez inwestorów lub nagły odpływ inwestycji zagranicznych. W obliczu globalnej konkurencji bezpośrednie inwestycje zagraniczne powinny być postrzegane przez białoruskie elity bardziej jako spekulacyjne kredyty do wykorzystania w otrzymaniu nowoczesnych technologii i rozwoju własnego biznesu białoruskiego. Międzynarodowy kapitał działa w interesie międzynarodowego kapitału. Myśleć o białoruskim interesie narodowym mogą tylko białoruskie władze i białoruski biznes.

Tłumaczenie: ASB

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
7
  • w Eastbook.eu od2013 Apr 8
  • Artykuły3
  • Komentarze0

Алесь Лукашевич окончил магистратуру и бакалавриат Варшавской Школы Экономики по специальностям "Финансовые Рынки" и "Международные Экономические Отношения". Выпускник факультета прикладной математики и информатики БГУ. Работает в сфере аудита и консалтинга (PricewaterhouseCoopers, Baker Tilly International). Соавтор предвыборной программы Алеся Михалевича - кандидата в президенты Беларуси на выборах 2010 года. Соучредитель Союза За Модернизацию и Института Белорусских Реформ.

ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 7
Dodaj komentarz

  1. Artur Kacprzak pisze:

    Z tego co znam się na ekonomii i z tego co znam białoruski model gospodarczy uznaję Pana porównanie irlandzkiego i białoruskiego systemu bankowego, jako przejaw głębokiego zamiłowania do egzotyki.

  2. Piotr Badura pisze:

    Czy Eastbookowi coś się pomyliło? Tekst Alesia Lukaschevicha mnie akurat odpowiada, choć też nie ze wszystkim bym się zgodził. Absolutnie nie pasuje on jednak do linii Eastbooka. No chyba że Eastbook zmienia linię ;-)

    • jubus pisze:

      Ja myślę, że portal po prostu dojrzewa. Najpierw był idealizm i propaganda, a teraz, patrząc na fiasko inicjatywy PW, coraz silniejszy jest realizm. I tak powinno być, zamiast zawracać kijem Wisłę czy Nil, powinno się dostosowywać do sytuacji i starać najwięcej na niej ugrać, dla swoich celów.
      Ja się ze wszystkim, z artykułu zgadzam. Chociaż nie popieram socjalizmu czy kapitalizmu państwowego, takiego jak na Białorusi, to muszę określić Łukaszenkę mianem socjal-nacjonalisty. Jego twarda obrona interesów narodowych i państwowych jest godna podziwu, chociaż oczywiście, wspiera to Rosja, która ma do tego środki z petrodolarów. Najlepszy tekst Łukaszenki jaki do mnie doszedł ostatnio to „Nie dorośliśmy do pedalstwa”. Mianem pedalstwa określić on nie homoseksualizm, chociaż też o to chodziło, ale o ogólny zakres zachodnich zmian społecznych i kulturowych. W Polsce, na siłę chce się je wprowadzać, zapominając o polskiej specyfice i wartościach społecznych. Opory w Polsce, są nazywane „hołotą, zaściankiem czy średniowieczem”, ale fakt jest taki, że zdecydowana część świata, w tym kraje rozwinięte, jak Japonia, Korea czy Singapur są bardziej podobne do Białorusi, pod względem kulturowo-tradycyjnym niż jakaś tam Holandia. Wzrost Azji i Afryki w świecie, na pewno na to też wpłynie. Łukaszenka to wie, niestety nasi politycy, zależni od „mocodawców” z Berlina, Brukseli czy Waszyngtonu, nie.

    • Łukasz Grajewski Łukasz Grajewski pisze:

      A jaką to linię miał/ma Eastbook? :)

    • jubus pisze:

      Przedłużenie linii „naszego” MSZ. Specjalnie napisałem w cudzysłowie, bo niestety, MSZ bardziej służy interesom UE, USA czy NATO niż interesom Polski. Niestety, program „Studio Wschód” od pewnego czasu, totalnie zszedł na psy, brak mu jakiegolwiek obiektywizmu, zachowanie prowadzącej, czasami przypomina cenzurę w reżimowej telewizji. Eastbook, na początku był podobny, linia „demokratyczno-prozachodnia”, zgodna z teorią, że PW zmieni kraje Europy Wschodniej na wzór Polski i wszystkie, wnet się zdemokratyzują, uzachodowią, zaczną lizać tyłki unijno-amerykańskie, tak jak Polska. Dzisiaj widać, że tego nie będzie, ani w Gruzji, ani na Ukrainie, ani nawet w Mołdowie, o reszcie nie mówiąc.
      Teraz jest mniej polityki, więcej rzeczy realnych i życiowych i dobrze. Inne serwisy i media, powinny brać przykład.

    • „Teraz jest mniej polityki, więcej rzeczy realnych i życiowych i dobrze.” – Fajnie, że to jest zauważalne, mam podobne odczucie. To efekt większej liczby autorów i systemu tłumaczenia pomiędzy blogerami z różnych państw. Trzeba jednak zauważyć, że cała ta praca redakcji jest finansowana m.in. z pieniędzy polskiego MSZ ;-)

    • jubus pisze:

      No ja to rozumiem, „kto płaci, ten żąda i wymaga”.