Czy można było jeszcze bardziej podzielić Ukrainę niż to zrobili ostatnio posłowie Partii Regionów, przegłosowując ustawę o językach? Przywykliśmy do dramatycznych wydarzeń nad Dnieprem, ale to wydaje się być poważniejsze, bardziej fundamentalne, bo nie dotyczy doraźnych spraw politycznych, ale dotyka problemu ukraińskiej tożsamości narodowej, która – nie oszukujmy się – kształtuje się ciągle, w relacji do postsowieckiego dziedzictwa. Dziedzictwa, którego symbolem jest wciąż popularny nad Dnieprem język Puszkina i Czechowa.

"To ten niezręczny moment, kiedy rozumiesz, że Kliczko jest przeciwko tobie" - Witalij Kliczko wsparł protestujących i przy okazji rozbawił internautów, autor: Andrij Primaczenko, źrodło: Facebook
Jak by tego było mało, to Regionałowie doprowadzili do przyjęcia kontrowersyjnego prawa na kilka miesięcy przed październikowymi wyborami parlamentarnymi, których nie tyle wynik, co raczej sposób przeprowadzenia zdecydują o demokratycznej przyszłości Ukrainy i jej wizerunku na arenie międzynarodowej. Wizerunek ten nie jest obecnie, delikatnie mówiąc, dobry, mimo udanego Euro 2012. Niezadowolenie z „partyzanckiego” trybu przyjęcia nowej ustawy wyrazili posłowie z różnych krajów, w tym Polski, którzy mieli przyjechać na międzyparlamentarny turniej tenisa w Kijowie – wydarzenie trzeba było odwołać. Słowo „bojkot”, tak samo jak „kryzys” zaczyna nam się nieodłącznie kojarzyć z Ukrainą.
Jedną z osób, która może zyskać na tym sporze jest prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Znajduje się w trudnej sytuacji, bo nie wie, czy ma pójść za głosem swojej partii i Wschodniej Ukrainy, skąd pochodzi i podpisać ustawę językową czy może skierować sprawę do Sądu Konstytucyjnego Ukrainy. To ostatnie wyjście byłoby najbardziej eleganckie, a prezydent Janukowycz stanąłby ponad ukraińskimi podziałami i udowodnił, że nie jest prezydentem jednej partii.
Drugą osobą, która zyskuje na sporze jest Arsenij Jaceniuk. To on „prowadzi lud na barykady”. W sytuacji, kiedy naturalna liderka opozycji Julia Tymoszenko nadal przebywa w więzieniu, Jaceniuk buduje pozycję przywódcy. I z pewnością nie odda jej bez walki, nawet jeśli Tymoszenko wyjdzie na wolność.
W związku z Euro 2012 zapytałem ostatnio kolegi, dlaczego kibicuje reprezentacji Włoch, skoro tam tylko korupcja i problemy. Odpowiedział, że należy się Włochom wygrana, aby odzyskali wiarę w siebie w czasie kryzysu gospodarczego. Ukraińcy też zasłużyli na zwycięstwo, a będą nim uczciwe wybory w październiku. Na razie jednak przegrywają 2:0 do przerwy…
Tekst wyraża prywatne opinie autora.
Nie całemu "Wschodowi Ukrainy" podoba się ustawa. Dobrze by było przemycać do świadomości swojej i czytelników, że nie cały "Wschód Ukrainy" jest "rosyjskojęzyczny" "janukowyczowski". Pod Charkowem są miejscowości w których się mówi po ukraińsku albo przynajmniej surżykiem. Zgoda wschodnia Ukraina w większości popiera Janukowycza, ale były też oblasti w których nie wygrał.
Ukraina – Reszta Świata – 0:2 , wydaje się jednak, że to "Europa" sędziuje a Ukraina w tych zawodach nawet nie bierze udziału.
Racja, Europa sędziuje, Polska chyba najgłośniej. Niestety ten podział na wschód i zachód Ukrainy może jest schematyczny, ale i często prawdziwy. Co do eleganckiego gestu prezydenta i Sądu Konstytucyjnego… SK to farsa i jeszcze raz farsa. Czytałam takie wyroki, które przypominają polską falandyzację prawa (są ogólnie dostępne). Może lepiej postawić na oddolne uatrakcyjnienie języka ukraińskiego, bo decyzje odgórne są pluciem na Konstytucje przy biernej postawie społeczeństwa mówiącego po rosyjsku.
Wczoraj rozmawiałem z człowiekiem z jednego z ważniejszych ośrodków analitycznych w Polsce. Padła taka interpretacja wydarzeń: podczas zamieszania o ustawę z językami w Radzie Najwyższej przegłosowano dwie ustawy medialne – cisza spokój, gładkie głosowanie – przecież awantura jest o co innego. Ustawy te podobno umożliwiają dostęp państwa do dużych firm komunikacyjnych, głównie internetowych. Może dostęp do danych, a może po prostu przejmowanie kolejnych kanałów czy całych bloków medialnych, zwłaszcza tych opartych w Internecie i rozwijających tzw. nowe media.