Latający statek wylądował nieopodal centrum Doniecka aby rozsławić region węgla i ognia. Miejscowi nazywają go pieszczotliwie brylantem, a teren wokół niego „rajskim zakątkiem”. Spójrzmy uważnie. Oto Donbas Arena.

Donbas Arena nocą, autor: V&A Dudush źródło: Wikimedia Commons
Z kart historii
Zanim wkroczymy na trybuny Donbas Areny aby przyjrzeć jej się z bliska, cofnijmy się do lat 90-tych ubiegłego wieku. W 1995 roku prezesem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck zostaje Rinat Achmetow. Prominenty biznesmen błyskawicznie bogaci się na inwestycjach w przemysł ciężki na czym korzysta klub, który od tego momentu nie zazna już biedy. W 1999 roku Achmetow obserwuje mecz piłkarski na paryskim Stade de France. Jest oczarowany atmosferą panującą na kolosie mogącym pomieścić ponad 80 tysięcy kibiców. W głowie biznesmena kołacze już myśl: – Mój klub też zasługuje na stadion z prawdziwego zdarzenia! Ale do tak olbrzymiej inwestycji potrzebny jest dodatkowy impuls, np. międzynarodowa impreza, która rozsławi stadion na całym świecie. Mylą się jednak Ci, którzy w tym momencie myślą, że Achmetow czekał z decyzją o budowie stadionu aż do ogłoszenia zwycięstwa kandydatury Polski i Ukrainy w konkursie na organizację Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. Decyzję ogłoszono 18 kwietnia 2007, a w tym czasie w Doniecku już od ponad roku trwała budowa stadionu. Zaważył szczęśliwy przypadek, czy może biznesowy instynkt Achmetowa?
Praca zespołowa
Prezes nie żałuje pieniędzy, więc pracę budowlane przebiegają wzorcowo. Za projekt stadionu odpowiada Jay Parish, angielski architekt, który wraz z angielską firmą Arupt Sport tworzył tak spektakularne obiekty sportowe, jak stadiony Manchester City oraz Bayernu Monachium. Fachowe oko Parisha sprawia, że bryła oraz otoczenie stadionu harmonijnie wpisują się w pagórkowaty krajobraz Doniecka. Za prace budowlane odpowiada turecka firma ENKA, która w tego rodzaju przedsięwzięciach ma ponad 50-letnie doświadczenie. Żadna ukraińska firma nie sprostałaby tak wielkiemu wyzwaniu. Turcy budują trybuny zgodnie z harmonogramem, a do akcji już wkraczają niemieckie firmy, które konstruują żelazne zadaszenie. Stadion nabiera kształtów, a na trybunach trwa instalacja 52 tysięcy krzesełek wyprodukowanych w Australii. Oświetlenie zapewnia holenderski Philips, natomiast murawa zostaje sprowadzona ze Słowacji. Jedynie metalowe części konstrukcyjne stadionu zostały wyprodukowane w Ukrainie, w fabrykach Rinata Achmetowa.
Za zawrotną sumę 300 milionów euro w industrialnym Doniecku powstaje stadion, który jeszcze przed otwarciem staje się symbolem miasta. A samo otwarcie staje się wielkim wydarzeniem przygotowanym z ogromnym rozmachem. 29 sierpnia 2009 roku w tradycyjne święto górnicze, bramki stadionu otwierają się dla podekscytowanych mieszkańców. Koncert amerykańskiej gwiazdy Beyonce i cała oprawa otwarcia jest dla Doniecka czymś niezwykłym. Donbas Arena staje się pierwszym ukończonym stadionem z szeregu obiektów w Polsce i na Ukrainie, na których w czerwcu 2012 roku odbędą się mecze w ramach Euro.
Wśród elity
Stadion spełnia wszelkie normy i w klasyfikacji UEFA otrzymuje prestiżowy status „Elite”, którym pochwalić mogą się tylko 23 areny piłkarskie na świecie. Przystąpienie do elitarnego klubu, Donbas Arena zawdzięcza hojnemu sponsorowi. Tylko z prywatnych pieniędzy Achmetowa można było sfinansować tak istotne detale, jak 30-letnie drzewa specjalnie sprowadzone z Bawarii, które przyozdobiły okalający stadion park. Również wewnątrz zadbano o każdy szczegół. Z kibicowaniem na Donbasie nie powinni mieć problemu inwalidzi, którzy dostaną się do swoich miejsc dzięki specjalnym rampom. Każdy z kibiców ma dostęp do bezprzewodowego internetu, co kosztowało, bagatela, 21 milionów dolarów. Stadion ma podgrzewaną murawę, a odpowiednia konstrukcja zapewnia zimą temperaturę o 14 stopni wyższą niż za murami stadionu.
Zadbano o takie szczegóły, jak sala dla modlitwy obok szatni dla piłkarzy, czy odpowiednie graffiti przy wejściu na trybuny zarezerwowane dla najwierniejszych kibiców Szachtara. Na kolumnach graficiarze namalowali kreta – symbol klubu, który tak jak klubowe barwy – węgielna czerń i płomienna pomarańcz – łączą się z górniczymi tradycjami regionu. Przy tych wszystkich atrakcjach zachowano umiar ustalając ceny usług. Mecz można zobaczyć już za 15 hrywien (ok. 7 zł), a w przerwie zjemy hamburgera za 16 hrywien zapijając piwem w cenie 8 hrywien. Jednak podczas meczów w ramach Euro ceny mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie. Czy to ostudzi zapał kibiców, którym przyjdzie dopingować piłkarskie drużyny z trybun Donbas Areny? Nie, bo nawet zbyt drogi hamburger nie zmienia faktu, że wchodząc na stadion Szachtara chociaż na chwilę przenosimy się z postsowieckich ulic Doniecka do innego, „elitarnego” świata.
Donbas Arena na fotografiach:
Autor zdjęć: Łukasz Grajewski