25 marca w separatystycznej Osetii Płd. odbędą się powtórzone wybory prezydenckie. Pod koniec lutego lokalna Centralna Komisja Wyborcza podała oficjalną listę kandydatów na najwyższe stanowisko w zbuntowanej republice. Jednakże już wcześniej było wiadomo, że w wyborach nie wystartuje ani jeden przedstawiciel opozycji. W przeciągu zaledwie trzech miesięcy obecnemu obozowi rządzącemu skutecznie udało się usunąć na margines życia politycznego wszystkie osoby o odmiennych poglądach.
Ałła Dżiojewa – odsunięta

Ałła Dżiojewa w trakcie 1 tury wyborów 13 listopada 2011 roku, autor: Katerina Pukhaeva @ Agencje prasowe OZE, źródło: en.wikipedia.org
Zdecydowanie najwięcej wysiłku kosztowało osetyjskie władze odsunięcie z wyścigu o fotel prezydencki Ałły Dżiojewej. Niezłomna opozycjonistka w przeciągu krótkiego czasu urosła do miana swoistej kobiety-symbolu w regionie całego Kaukazu. Nie przypadkiem więc dopiero użycie przemocy pozwoliło pozbawić ją marzeń o najwyższej władzy w kraju. Wszak, realizacja politycznych celów ze szpitalnego oddziału intensywnej terapii jest niemożliwa.
Wszystko zaczęło się 27 listopada 2011 r. W tym dniu w Osetii Płd. odbyła się druga tura wyborów prezydenckich, w której Ałła Dżiojewa rywalizowała z popieranym przez Kreml Anatolijem Bibiłowem. Po podliczeniu głosów z ponad 80% komisji wyborczych, Dżiojewa z wynikiem prawie 57% wyraźnie wyprzedzała Bibiłowa. Sztab wyborczy opozycjonistki już szykował się do świętowania zwycięstwa, gdy na wniosek Sądu Najwyższego wstrzymana została publikacja dalszych rezultatów. W krótkim komunikacie Sąd poinformował, że wystąpiło podejrzenie o popełnieniu przestępstwa przez Dżiojewą. Ostatecznie, wyniki ze wszystkich komisji wyborczych zostały anulowane, a osetyjski parlament wyznaczył datę powtórzonych wyborów na 25 marca br. Rozgoryczeni zwolennicy opozycji wyszli na ulice domagając się cofnięcia, niesłusznej ich zdaniem, decyzji Sądu Najwyższego. Manifestacje przybierały na sile i w pewnym momencie wydawało się nawet, że konflikt przerodzi się w wojnę domową. Protesty w Cchinwali ustały dopiero 10 grudnia, gdy zawarte zostało porozumienie na linii rząd-opozycja. Przewidywało ono ustąpienie ze stanowiska ówczesnego prezydenta Eduarda Kokojtego, Prokuratora Generalnego Tajmuraza Chugajewa oraz Prezesa Sądu Najwyższego Achamaza Biczinowa. Wydawało się, że niestabilna sytuacja w republice została opanowana. Rychło okazało się jednak, że rząd warunki porozumienia wypełnił zaledwie w połowie. Do dymisji podał się tylko Eduard Kokojty, przekazując władzę w państwie Wadimowi Browcewowi, który do czasu wyłonienia nowego prezydenta wypełnia obowiązki głowy państwa. Na dymisję pozostałych dwóch osób, nie wyraził zgody zdominowany przez rządzącą partię „Jedność” osetyjski parlament. W takiej sytuacji Dżiojewa oskarżyła władze o kłamstwo, wycofała się z porozumienia i rozpoczęła przygotowania do swojej „inauguracji prezydenckiej”. W tym momencie, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, władze uruchomiły anty-opozycyjną machinę.
Dżambolat Tedejew – zrezygnował?
Pierwszym celem osetyjskich władz stał się jeden z najbliższych współpracowników Dżiojewej, a zarazem największy wróg polityczny Kokojtego Dżambolat Tedejew. Jako że jest on jednocześnie trenerem rosyjskiej reprezentacji w zapasach, głównie przebywa w Moskwie. To właśnie tam do jego mieszkania najpierw wtargnęli funkcjonariusze rosyjskiej FSB, a następnie zabrali go na przesłuchanie. Jak przebiegała rozmowa nie trudno sobie wyobrazić. Tedejew, który sam deklarował udział w powtórzonych wyborach prezydenckich w Osetii Płd. po przesłuchaniu zmienił całkowicie tok myślenia informując na łamach mediów, że nie ma on nic wspólnego z polityką, a całą swoją uwagę koncentruje wyłącznie na sporcie. Mówiąc krotko, „przesłuchanie” przyniosło oczekiwany skutek.
Kolejni odsunięci

autor: Oliver Biederbeck, źródło: flickr.com
Nieco później Dżiojewą opuścił również drugi jej najbliższy współpracownik, były Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Osetii Płd. Anatolij Barankiewicz. Również i w tym przypadku trudno mówić o całkowicie niezależnej decyzji Barankiewicza. Następnie części pozostałych stronników Dżiojewej zaproponowano mniej prestiżowe posady w rządowej administracji i w ten sposób pierwszy etap walki z opozycją zakończył się pełnym sukcesem. Liderka opozycji szybko zrozumiała, że na polu walki z rządem została praktycznie sama. Mimo tego nie zamierzała wycofać się z konfrontacji o przejęcie władzy w państwie. Na 10 lutego wyznaczyła datę swojej „inauguracji prezydenckiej” i zaczęła poważnie się do niej przygotowywać. Uroczystość nie doszła jednak do skutku. 9 lutego do siedziby sztabu wyborczego Dżiojewej wtargnęli uzbrojeni funkcjonariusze lokalnych służb bezpieczeństwa. W rezultacie liderka opozycji została ranna i trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala w Cchinwali. W ten sposób zakończyła w się w gruncie rzeczy eliminacja opozycji.
Egzamin na prezydenta
W powtórzonych wyborach prezydenckich początkowo swój udział zadeklarowało 22 kandydatów. Liczba ta jak na małą republikę była ogromna. Na nieco ponad 1000 mieszkańców przypadał 1 kandydat. Co jednak istotne, wśród tej liczby nie było już żadnego liczącego się kandydata opozycji. Jednym z nielicznych przeciwników rządu, którzy pozostali w grze o prezydenturę był Sergiej Zaseew. Wówczas zastanawiano się jakie dalsze kroki podejmie strona rządząca. Ostatecznie władze zadecydowały, że wszyscy kandydaci na prezydenta będą zobowiązani zdać egzamin z dwóch języków urzędowych w republice: osetyjskiego i rosyjskiego. Egzamin podzielony został na dwie części: standardowy test oraz 5-minutowe wystąpienie w obu językach. Stało się oczywiste, że tym sposobem z „prezydenckiego wyścigu” zostaną wyeliminowani kolejni kandydaci. Egzamin językowy stał się de facto kolejnym sposobem na odsunięcie z udziału w wyborach niepożądanych osób i tym samym zapobiegnięcie powtórzenia sytuacji z drugiej tury poprzednich wyborów.
Ostatecznie egzamin zdało zaledwie 6 kandydatów. Ku zaskoczeniu lokalnych władz, wśród osób z pozytywnym wynikiem widniało również nazwisko Zaseewa. Na odsunięcie ostatniego kandydata opozycji również jednak udało się znaleźć sposób. Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że Zaseew nie zostanie dopuszczony do startu w wyborach ze względu na „nieprawidłowości w przedstawionej dokumentacji”. Przedstawicielowi opozycji zarzucono, że „wszystkie przedstawione podpisy poparcia zostały wykonane jedną ręką”, co zdaniem komisji mogło sugerować, że doszło do oszustwa. Zaseew chciał szukać pomocy u grafologów, których jednak paradoksalnie w Cchinwali nie ma…
W ten oto sposób wybory 25 marca będą de facto wyborami rządowymi. Ostatecznie weźmie w nich udział 4 kandydatów: „ambasador” Osetii Płd. w Moskwie Dmitrij Miedojew, Pełnomocnik ds. Praw Człowieka Osetii Płd. Dawid Sanakojew, były przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Państwa Leonid Tibilow oraz lider Partii Komunistycznej Stanislaw Kocziew.
Warto zaznaczyć, że ze startu w wyborach zrezygnował popierany przez Kreml Anatolij Bibilow. Obecnie mówi się, że faworytem Rosji będzie wspomniany wyżej Miedojew. Spędził on w Moskwie kilka ostatnich lat, skutecznie budując w tym czasie swoje zaplecze polityczne. Co jednak ciekawe, obecnie żaden z kandydatów głośno nie wypowiada się na temat swoich bliższych lub dalszych związków z Kremlem. Każdy z nich chce być kojarzony nie z Moskwą, a z Cchinwali. Przykład Bibilowa pokazał, że bliskie związki z Rosją czasami mogą zaszkodzić. Mający poparcie wszystkich czołowych rosyjskich polityków, będąc pewny zwycięstwa Bibilow nieoczekiwanie musiał przegryźć gorycz porażki z Ałłą Dżiojewą. Był to dla niego niezwykle dotkliwy cios zarówno polityczny jak i osobisty. Dalsze wypadki pokazały jak ciężko było mu się pogodzić z takim obrotem wydarzeń.
Separatystyczne władze Osetii Płd. swoim postępowaniem pozbawiły mieszkańców republiki możliwości dokonania zmiany władzy. Niezależnie od tego kto zwycięży w najbliższych wyborach, wektor polityki prowadzonej przez Cchinwali nie ulegnie żadnej zmianie. Scenariusz na najbliższe wybory został już właściwie napisany. Nie dziwią więc wyniki ostatniego sondażu przeprowadzonego w Cchinwali, w którym ponad 40% ankietowanych mówi, że nie zamierza głosować 25 marca. Jest oczywiste, że głosy te nie miałyby właściwie już na nic wpływu.
Osetia Południowa i Rosja

prezydent Osetii Południowej i Rosji 14 sierpnia 2008 roku, źródło: by.wikipedia.org/ kremlin.ru
W Osetii Płd. nadal ze szczerą sympatią patrzy się w kierunku Rosji. Nawet w ostatnim konflikcie na linii rząd – opozycja, żadna z uczestniczących w nim osób nie występowała przeciwko Moskwie. Był to raczej konflikt ambicjonalny niż doktrynalny. Niemniej jednak, zmieniło się w pewnym, jak na razie niewielkim stopniu postrzeganie rosyjskiej polityki względem Cchinwali. Wśród społeczeństwa da się zauważyć pewnego rodzaju rozczarowanie . O ile jeszcze w ostatnim czasie (zwłaszcza po sierpniowej wojnie w 2008 r.) Rosja była postrzegana jako gwarant stabilizacji, bezpieczeństwa i niezależności od Gruzji, o tyle teraz uwidacznia się obojętność Moskwy wobec republiki. Opozycja jest represjonowana, a Rosja nie tylko nie próbuje się temu przeciwstawić, ale wręcz po cichu sama na te represje przyzwala. Budżet Osetii Płd. w 100% opiera się na rosyjskim dofinansowaniu. Pomimo jednak ogromnych środków finansowych, które trafiły w ostatnich latach do Cchinwali, w życiu mieszkańców niewiele się zmienia. Jeżeli polityka ta nie ulegnie zmianie, wówczas w najbliższym czasie to rozczarowanie jeszcze się pogłębi. Z drugiej jednak strony, Rosja musi bronić w tym regionie pewnego stałego modelu rządzenia sterowanego. Gdyby w Cchinwali doszło faktycznie do przejęcia władzy przez opozycję drogą ulicznych protestów, w takim przypadku byłby to niechciany przez Rosję precedens „rewolucji róż”, który mógłby się odbić głębokim echem w pozostałych republikach na Północnym Kaukazie.