Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok
Krzysztof Nieczypor

Ukraina: Gazowe iluzje

Polityka zagraniczna państwa jest wynikiem nie tylko potencjału politycznego i gospodarczego, ale również umiejętności tworzenia iluzji własnej siły i możliwości. Sprawne wykorzystanie tego ostatniego czynnika jest sztuką dyplomacji. Zapowiadana przez władze w Kijowie dywersyfikacja źródeł gazu stanowi dobry przykład obrazujący ten fortel. Czy zapowiedź budowy bezpieczeństwa energetycznego przez Ukrainę to rzeczywista próba uniezależnienia ukraińskiej gospodarki od dostaw z Rosji czy też jest tylko kartą przetargową w trwających rozmowach na temat zniżenia ceny za rosyjski gaz?

Palnik gazowy, autor: bufivla, źródło: flickr.com

Palnik gazowy, autor: bufivla, źródło: flickr.com

Obradująca 20 stycznia 2012 r. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy ogłosiła podjęcie kompleksowych działań w celu dywersyfikacji dostaw gazu oraz wdrażania technologii energooszczędnych. Deklaracja ta to kolejna odsłona ukraińsko-rosyjskiego sporu gazowego, w którym Ukraina domaga się zmniejszenia, jej zdaniem zawyżonej, ceny za import gazu z Rosji. Przyjęta przez ukraińskie władze taktyka ma przekonać Moskwę, że Kijów ma alternatywę wobec monopolu Gazpromu i zamierza zmniejszyć odbiór surowca z Rosji. Ukraińskie starania przypominają jednak bardziej stawianie makiet wozów bojowych na polu walki celem zmylenia przeciwnika, aniżeli realne działania mogące wywrzeć skuteczną presję na rosyjskiego partnera. Ogłaszanie nośnych medialnie kolejnych pomysłów na dywersyfikacje źródeł energii nie przedstawiają bowiem rzeczywistych możliwości wybicia się Ukrainy na energetyczną niepodległość.

Zobacz relację w ukraińskiej telewizji [jęz. ukr.]:

Zapowiadane przez Ukrainę sposoby uniezależnienia się od rosyjskiego gazu skupiają się na dwóch rozwiązaniach: pozyskaniu nowych dostawców surowca oraz przystosowaniu gospodarki do użycia alternatywnych form energii. Obie te metody nie stanowią arsenału, którym Ukraina jest w stanie zagrozić pozycji Rosji jako monopolisty w przesyle błękitnego paliwa nad Dniepr. Na przeszkodzie ku temu stoi przede wszystkim bardzo ograniczona (właściwie obecnie nieistniejąca) zdolność ukraińskich elektrowni do wdrożenia procesu gazyfikacji węgla oraz polityczne i ekonomiczne czynniki warunkujące urzeczywistnienie planów budowy nowych tras przesyłu gazu z innych państw do Ukrainy.

Czarna alternatywa

Jednym z najbardziej eksponowanych sposobów uniezależnienia Ukrainy jest przestawienie ukraińskich elektrociepłowni na użycie własnych zasobów węgla zamiast rosyjskiego gazu. Minister ds. paliwa i energetyki Jurij Bojko zapowiedział, że pokłady rodzimego węgla będą mogły zastąpić błękitne paliwo w ciągu jednego roku (przeczytaj: Węgiel zamiast gazu). Minister ogłosił, że przystosowanie elektrociepłowni do korzystania z procesu gazyfikacji węgla będzie warunkiem udziału inwestorów w zapowiadanej na ten rok prywatyzacji elektrowni. Zdaniem Bojko jeszcze w tym roku w ten sposób zostanie zmniejszone zapotrzebowanie gazu o 6 mld metrów sześciennych.

Eksperci nie pozostawiają jednak suchej nitki na wywodach ministra: – Jeśli teraz rozpoczniemy przestawianie energetyki na węgiel, to być może za siedem lat skończymy – nie bez ironii komentuje słowa ministra Dmytro Marunycz, dyrektor Instytutu Badań Energetycznych w Kijowie. Zdaniem eksperta wyliczenia podane przez ministerstwo to skrajna utopia. Według niego koszt takiej operacji wynosi co najmniej 10 mld USD, który to wydatek nie został przewidziany w tegorocznym budżecie państwa. Podobnego zdania jest Serhij Diaczenko z Centrum Razumkowa, który wskazuje na koszty przestawienia nie tylko technologii zakładów przemysłowych, ale także całej infrastruktury komunikacyjnej: – Węgiel to nie gaz, który można puścić rurami. Węgiel trzeba przywieźć, przechować i całkowicie przetworzyć. To niezwykle trudne zadanie.

Sam proces spalania mieszaniny wodno-węglowej (stosowanej w latach 60-tych m.in. przez ZSRR), której efektem jest produkcja energii z węgla kamiennego wywołuje protesty ekologów. – Węgiel to najbardziej brudne źródło energii z paliw. Samo spalanie gazu ma negatywny wpływ na atmosferę, a jeśli będziemy jeszcze wykorzystywać węgiel, to atmosferę zanieczyścimy jeszcze bardziej – skomentował nowy sposób pozyskania energii przedstawiciel Państwowego Centrum Ekologicznego Ukrainy Oleksij Pasiuk. Na bezpośrednie zagrożenie dla ludzi wynikające z nowego sposobu pozyskiwania energii wskazuje również Dmytro Marunycz: – Bez względu na zastosowanie systemów oczyszczania (których koszt szacuje się na dodatkowe 3 mld USD – przyp. aut.), ludzie będą narażeni na degradację środowiska i wzrost zachorowań, szczególnie układów oddechowych.

Zobacz relację w ukraińskiej telewizji [jęz. ukr.]:

Terminal-widmo

Innym sposobem zmniejszenia zależności energetycznej jest budowa terminalu LNG, który pozwoli na odbiór skroplonego gazu ziemnego drogą morską. Jednym z problemów jest fakt, że terminal, który miałby powstać w okolicy Odessy i w założeniach przyjmować 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie, jeszcze nie istnieje. Plan budowy gazoportu nie jest tematem nowym – jeszcze w 2005 r. ówczesny szef Naftohazu Oleksij Iwczenko prognozował uruchomienie terminalu w 2008 r. Obecna władza wraca do tego pomysłu, wywołując te same pytanie co wtedy – od kogo Ukraina miałaby tenże gaz odbierać?

Jednym z pierwszych kierunków zapowiedzianych przez prezydenta Wiktora Janukowycza poszukiwań alternatywnych źródeł gazu były złoża należące do Azerbejdżanu. Projekt ukraińskich władz przewidywał trójstronną współpracę pomiędzy Ukrainą, Azerbejdżanem i Turcją. Gaz miałby płynąć z Azerbejdżanu rurociągiem przez Gruzję do Morza Czarnego, skąd tankowcami miałby być sprowadzany na Ukrainę. Turcja miała gwarantować transport błękitnego paliwa przez Morze Czarne.

Rozpoczęte przez ukraińską i azerską stronę rozmowy miały zostać sfinalizowane podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, gdzie planowano podpisanie stosownej umowy przez Wiktora Janukowycza i Ilhama Alijewa. Porozumienie zakładało utworzenie wspólnego przedsiębiorstwa dla dostaw skroplonego gazu z Azerbejdżanu do Ukrainy. Umowa przewidywać miała dostarczenie w 2014 r. 2 mld sześciennych gazu, a w 2015 – 5 mld.

Spotkanie obu prezydentów w szwajcarskim kurorcie zakończyło się jednak fiaskiem i rozmowy o współpracy gazowej przerwano. Jak podaje „Niezawisimaja Gazieta” powodem zerwania gotowego porozumienia była sprzedaż ukraińskiej broni dla Armenii skonfliktowanej z Azerbejdżanem. – Tam (na konferencji w Davos – przyp. aut.) wyniknęły problemy niezwiązane z dostawami gazu. To czysta polityka: latem i jesienią zeszłego roku ukraińska strona otrzymała kilka poważnych ostrzeżeń od azerskich władz, aby zaprzestała sprzedaży broni do Armenii. Erewań kupuje od Kijowa różnego rodzaju bronie strzeleckie, a także samoloty ćwiczebno-bojowe. Pomimo tego, że nie ma oficjalnego międzynarodowego zakazu na handel bronią z Armenią, to jest zrozumiałe, że to się Baku nie podoba – powiedział „Niezawisimej Gazecie” anonimowy przedstawiciel ukraińskiej administracji rządowej.

Sprzedaż broni przez ukraińskie zakłady zbrojeniowe to tylko jedna z politycznych przeszkód w realizacji współpracy z Azerbejdżanem. Ukraińscy eksperci wskazują na specyfikę prowadzenia negocjacji z Azerami, którzy nie są szczerymi partnerami w rozmowach. Serhij Diaczenko wskazuję, że Azerbejdżan nie posiada w tej chwili wolnych źródeł gazu. Tego samego zdania jest Dmytro Marunycz: – Polityka władz azerskich jest prosta: podpisać memoranda z kim tylko można na wyższą ilość gazu aniżeli jest się w stanie wydobyć. A potem analizować ceny i warunki rynkowe tak, aby wybrać jak najbardziej korzystną dla siebie ofertę.

Azerbejdżan nie jest jedyną możliwością dla ukraińskiego gazoportu. Pod uwagę brane są także kraje Północnej Afryki, ale ten kierunek również stwarza wiele problemów. Po pierwsze stanowisko Turcji wobec przepływu przez Cieśninę Bosfor statków przewożących niebezpieczne materiały – tankowce z gazem przepuszczone są tylko w dzień, co powoduje, że oczekiwanie na przepływ przez cieśninę trwa od 2 do 5 dni. Po drugie, sytuacja na rynkach paliwowych jest niestabilna i nikt nie może zagwarantować, że wahania cen akcji nie spowodują, że dostawy z Afryki Północną będą dla Ukrainy wciąż opłacalne – nawet przy tak wysokiej cenie za gaz z Rosji. Wszystkie te czynniki znane są ukraińskiej stronie, podobnie jak przykład Białorusi, która jeszcze rok temu zapowiadała realizację planu dostaw gazu z Wenezueli. Koszty całej operacji ostudziły determinację Łukaszenki do dywersyfikacji dostaw dla Białorusi.

Zobacz relacje w ukraińskiej telewizji [jęz. ukr.]:

Inne kierunki

Istnieją także inne kierunki dostaw gazu na Ukrainę: Turkmenistan i Unia Europejska. W przypadku pierwszego wariantu nie obejdzie się bez udziału Rosji – obecnie surowiec może być stamtąd dostarczany tylko przez terytorium Rosji, co z góry skazuje pomysł na porażkę. Incydent z 2009 roku, kiedy Gazprom gwałtownie zredukował ilość pobieranego gazu doprowadzając do eksplozji i uszkodzenia gazociągu, daje do myślenia przy rozważaniu podobnych propozycji (jedna z wersji przyczyn eksplozji wskazuje, że Rosja, która z powodu kryzysu ograniczyła wewnętrzne zużycie gazu, postanowiła ratować w ten sposób krajowych dostawców eliminując konkurenta z Turkmenistanu).

Zapowiadany w połowie stycznia przez ministra Jurija Bojko zakup gazu na rynkach kasowych Unii Europejskiej wiąże się natomiast z przestawieniem systemu przesyłu surowca na odwrotny kierunek. Choć technicznie jest to możlwie, to praktyczna realizacja tego planu ma co najmniej kilka słabych punktów. – Ukraińskie i rosyjskie systemy przesyłu gazu są ze sobą zsynchronizowane w kierunku eksportu surowca do Europy. Dla realizacji projektu rewersu przesyłu należałoby zatrzymać jeden z odcinków magistrali, puścić go w odwrotnym kierunki naruszając tym samym grafik przesyłu. To wywołałoby, delikatnie mówiąc, wiele pytań po stronie rosyjskiej. Poza tym, ja do tej pory nie widziałem realnych planów zsynchronizowania pracy polskich i ukraińskich systemów transportu gazu – ocenia Marunycz.

O innych możliwościach dywersyfikacji dostaw gazu opowiada ekspert z centrum analitycznego Stratfor [jęz. ang.]

Wnioski

Analiza planów dywersyfikacji dostaw gazu dla Ukrainy przedstawionych przez Radę Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy każe z przymrużeniem oka traktować zapowiedzi ich realizacji. Deklaracje Rady stanowią próbę nacisku na Rosję w toczących się negocjacjach na temat zniżenia ceny za rosyjski surowiec. Nie bez znaczenia są również zbliżające się wybory parlamentarne do Rady Najwyższej Ukrainy zaplanowane na październik tego roku. Na tle trwającego kryzysu gospodarczego władze próbują przedstawić spór gazowy jako troska o interes narodowy i portfele obywateli zmuszanych do płacenia zawyżonych cen za gaz. Oskarżenie i posadzenie w więzieniu Julii Tymoszenko za porozumienie gazowe z Rosją w 2009 roku pozwala ekipie Janukowycza ugrać dodatkowy punkt w wewnętrznej walce politycznej – wyeliminować przywódczynię opozycji z gry i wskazać ją jako bezpośrednio odpowiedzialną za trudną sytuację ekonomiczną kraju. Wybory parlamentarne na Ukrainie odbędą się 28 października 2012 r.

Za mało informacji? Zobacz program poświęcony konfliktowi gazowemu [jęz. ukr. i ros.]:

Facebook Comments
  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
Krzysztof Nieczypor
Krzysztof Nieczypor
Redaktor Eastbook.eu
ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY