Używamy ciasteczek do poprawnego wyświetlania tej strony. Jeśli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.

Ok

Polska: XX FE w Krynicy: gaz łupkowy – co dziś wiemy o jego zasobach?

Polityka wschodnia i Partnerstwo Wschodnie to w znaczącej mierze funkcja europejskiej polityki energetycznej. Doniesienia na temat potencjalnych złóż gazu łupkowe zelektryzowały ostatnio opinię publiczną. Media rozpostarły przed naszymi oczami obraz prosperity i niezależności energetycznej. Na temat „Implikacji strategicznych oraz znaczenia międzynarodowego wydobycia gazu łupkowego w Polsce” rozmawiali w Krynicy politycy i biznesmeni. Przedstawiamy ich wnioski.

Od lewej: K. Kacperczyk, J. Steinhoff, M. Szubski, S. Jędrzejczyk, M. Budzanowski, G. Watkins, A. Nichol, T. Lis, autor: AK

Moderatorem panelu nt. gazu łupkowego był redaktor Tomasz Lis i było to najmądrzejsze i najinteligentniejsze prowadzenie ze wszystkich paneli, jakie odwiedził Eastbook. Dzięki umiejętnie dobranym pytaniom zbudował narrację, która wydobyła odpowiedzi na najważniejsze pytania nurtujące opinie publiczną. Redaktor rozpoczął dyskusję od pytań skierowanych do polityków. Jako pierwszy głos zabrał  Wicepremier i Minister Gospodarki Waldemar Pawlak, który powiedział rzecz kluczową: Do tej pory nie zrobiono żadnego odwiertu, gdzie można byłoby pomierzyć rzeczywistą zawartość tego gazu i możliwości jego wydobycia. Za rok będziemy mieli pewność co do tego czy jest.

Wiceprezes PKN Orlen przybliżył uczestnikom szacunkowe koszty wierceń. Obszar 1 tyś. km kwadratowych to około 1,5 tyś odwiertów. Koszt jednego odwiertu to 20 – 30 mln złotych. Daje nam to kwotę od 30 do 45 mld złotych na tysiącu km. kwadratowych. Z szacunkami wiceprezesa Jędrzejczyka nie zgodził się Prezes PGNiG Michał Szubski. Według niego, koszty takiego przedsięwzięcia to 40 – 60 mln zł, a to daje łączną kwotę 60-90 mld złotych na tyś. km kwadratowych. Prezes Szubski zwrócił uwagę na przeszkody jakie spotkać może potencjalne wydobycie gazu z łupków na terytorium Polski. Pierwsza sprawa to kwestie ekologiczne, większość koncesji wydanych na poszukiwania znajduje się na terytoriach parków narodowych i krajobrazowych. Kwestia numer dwa to horrendalne przeszkody inwestycyjne: „Proces inwestycyjny w Polsce to koszmar. Możliwość dostępu do terenu, wywłaszczenie, porozumienia się z właścicielami. Proszę sobie wyobrazić, że na jednej strukturze trzeba będzie wywiercić do kilkuset otworów, dogadać się nie z jednym, ale trzema, pięcioma tysiącami właścicieli działek, aby na ich ziemi postawić szyby, urządzenia wiertnicze, wywiercić otwory.” Stąd prosty wniosek, aby skupić się póki co na poszukiwaniu, wydobyciu i zdobyciu gazu konwencjonalnego.

Z przedstawioną oceną nie zgodził się były Minister Gospodarki Janusz Steinhoff. Jego zdaniem Polska ma takie same warunki inwestycyjne, jak pozostałe kraje zachodnie, a regulacje w tym zakresie przyjęte zostały jeszcze w 1993 roku. Dowodem na to jest błyskawiczna reakcja rządu, który wydał ponad 70 koncesji od chwili pojawienia się perspektyw pozyskania gazu. Minister zwrócił jednak uwagę na inny aspekt dyskusji wokół gazu łupkowego.

Mimo braku wiarygodnych danych poświadczonych ukończonymi odwiertami, same perspektywy jego obecności i rozmiarów (szacowane na od 1,4 do 3 bln m. sześciennych), już teraz zmieniają sytuacje na rynku gazu. Spadł eksport gazu skroplonego LNG na rynek amerykański. W ocenie Pana Steinhoffa, w wyniku wydobycia gazu łupkowego w przyszłości, zdecydowanie osłabiona zostanie pozycja dostarczyciela gazu konwencjonalnego, czyli Gazpromu.

Jak wielkie zainteresowani Polską, jako liderem rozwoju wydobycia gazu z łupków pokazała Katarzyna Kacperczyk z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, relacjonując pierwszą wielostronną konferencja Globalnej Inicjatywy na rzecz Gazu Łupkowego (GSGI), zorganizowaną przez Departament Stanu, która odbyła się w Waszyngtonie w dniach 23-24 sierpnia. Na tej konferencji przedstawiciele z Polski oraz szesnastu innych krajów obradowali na temat znaczenia gazu łupkowego jako paliwa, którego stosowanie może się przyczynić do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla a jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo energetyczne i rozwój gospodarczy na miarę XXI wieku. Jak zrelacjonowała Kacperczyk, to do Polski zwracano się w pierwszej kolejności.

Optymizm przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki tonął jednak w ogólnym wydźwięku wypowiedzi przedstawicieli firm amerykańskich, prowadzących odwierty w poszukiwaniu gazu. Wypowiedzi zarówno Gretchen Watkins z amerykańskiego konsorcjum Marathon Oil, jak i Alastaira Nicholsa kanadyjskiej korporacji Encana, firm prowadzących poszukiwania w Polsce, były nacechowane sceptycyzmem i pokrywały się z otwierającymi panel słowami Ministra Pawlaka. Dopiero za rok będziemy wiedzieć, czy i ile mamy gazu z łupków skalnych, a póki co nasza strategia bezpieczeństwa energetycznego powinna opierać się na dotychczasowych, znanych i dostępnych rozwiązaniach.

  • livejournal
  • vkontakte
  • google+
  • pinterest
  • odnoklassniki
  • tumblr
4
ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY
Komentarze 4
Dodaj komentarz

  1. Węglowodory pisze:

    >Spadło wydobycie gazu skroplonego LNG. W wyniku wydobycia gazu

    >łupkowego w przyszłości zdecydowanie osłabiona zostanie

    >pozycja dostarczyciela gazu konwencjonalnego, czyli Gazpromu.

    Panie Arturze,

    LNG po rozwinięciu skrótu daje nam Liquefied Natural Gas. Wklejając to w Pańskie zdanie uzyskujemy "Spadło wydobycie gazu skroplonego skroplonego gazu ziemnego".

    Na dodatek nie wydobywa go się – tak jak pan napisał – lecz w temperaturze -160 stopni skrapla. Wydobywa się natomiast gaz w postaci lotnej.

    Co do tezy postawionej w drugim zdaniu, to nie jest to takie oczywiste. Jak pokazały ostatnie dwa lata "osłabienie pozycji Gazpromu" można osiągnąć jedynie poprzez konkurencyjność cenową. Proszę porównać koszty wydobycia gazu ze złóż konwencjonalnych oraz niekonwencjonalnych (w tym skał łupkowych).

  2. Artur Kacprzak pisze:

    Kłaniam się,

    Dziękuję za lekturę i uwagi. Zdanie o wydobyciu LNG było z mojej strony rzeczywiście niefortunne. W jak najwcześniejsze opublikowanie relacji z panelu wdał się niemądry błąd, który już usunąłem,

  3. Artur Kacprzak pisze:

    Kłaniam się,

    Dziękuję za lekturę i uwagi. Zdanie o wydobyciu LNG było z mojej strony rzeczywiście niefortunne. W jak najwcześniejsze opublikowanie relacji z panelu wdał się niemądry błąd, który już usunąłem. Zdanie o możliwym osłabieniu pozycji Gazpromu, także ująłem nieprecyzyjnie. Jest to opinia Ministra Steinhoffa, nie moja. I zgadzam się z Panem co do tego, że jest to opinia życzeniowa, którą wiele osób w naszym kraju chciałoby usłyszeć. Jak prognozuje PKN Orlen, o eksploatacji gazu z łupków skalnych możemy mówić w perspektywie min. 10 lat.A zatem póki co, skazani jesteśmy na negocjacje z Gazpromem, a te godne pozazdroszczenia nie są. Interesujące wydało mi się także to o czym nie napisałem, a co usłyszałem od przywoływanego tu min. Steinhoffa; mianowicie to, że nasza pozycja negocjacyjna jest zwyczajnie słaba, bez względu na to która część naszych elit odpowiada za negocjacje. I realnie, choć nie radykalnie sytuację tą mogą zmienić: a) budowany port do przyjmowania LNG i interkonektory na naszej pd-zach granicy. Co na to "węglowodory.pl"?

    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz.

  4. Węglowodory pisze:

    Pozycja negocjacyjna Polski zależy w dużej mierze od alternatywy, ku której może się ona zwrócić. Z uwagi na obecny brak połączeń infrastrukturalnych jesteśmy praktycznie skazani na zakupy gazu od Rosjan. Sytuację tą w realnym wymiarze zmienić może dopiero oddanie do użytku w czerwcu 2014 roku terminalu od odbioru LNG w Świnoujściu. Ma on tę przewagę nad interkonektorami, że może posłużyć do odbioru gazu od dowolnego dostawcy na świecie. Połączenia międzysystemowe z Niemcami oraz Czechami służą jedynie dywersyfikacji kierunku dostaw oraz bezpośredniego sprzedawcy. Warto jednak pamiętać, że w tym wypadku nadal kupujemy gaz rosyjski, tyle że z dodatkową marżą.

    Zostawiając już kwestię pozycji negocjacyjnej, a wciąż pozostając przy gazoporcie w Świnoujściu należy pamiętać o jednym z fundamentów bezpieczeństwa energetycznego czyli "przystępnej dla odbiorców cenie surowca". Nie wiadomo jak długo potrwa obecna dekoniunktura na światowych hubach, która sprawia, że gaz kupowany w ramach kontraktów spotowych jest tańszy od rosyjskiego. Wówczas zdarzyć się może (i zapewne zdarzy) sytuacja, że w Gazoporcie odbierać będziemy jedynie uprzednio zakontraktowany gaz w ramach umów średnioterminowych (kontrakt katarski), gdyż na drogi gaz "spotowy" nie będzie chętnych. Tu z kolei pojawia się kwestia "opłaty dywersyfikacyjnej", która w prostych słowach ma być podatkiem płaconym za niezależność od Gazpromu.

    serdecznie pozdrawiam

    Weglowodory.pl